sobota, 5 lipca 2014

rozdzial 4


Santos szatnia
-Boje się tam wejść.-Neymar stanął przed drzwiami prowadzącymi do szatni.
-Nie gadaj mi tu farmazonów tylko już mi do szatni przebierać się na trening. Bo inaczej cię tam wepchnę. 
-Dobra już idę mamo.-zaśmiał sie lekko i wszedł.

*Neymar*

Cholernie bałem się wejść do tej szatni ale musiałem. Nie wiem jak chłopacy zareagują na to że to jest ostatni trening. Wszedłem a po moim wejściu nastała cisza.
-Cześć.-tylko tyle udało mi się powiedzieć. Nawet nie potrafiłem wymusić uśmiechu.
-Nie tak to nie może być. Gdzie jest ten Neymar który nam zatańczy ostatni raz przed treningiem? Gdzie masz swój głośnik? To że odchodzisz to nie znaczy że mamy być markotni.-Ganso powiedział i podszedł do mojej torby i wyciągnął głośnik. Włączył ai se tu pego i zaczął tańczyć zresztą jak reszta. Ja też do nich dołączyłem. Jak zwykle było dużo zabawy. Poszliśmy na trening. Ivy już tam czekała więc przedstawiłem ją chłopakom. Ciekawe czemu była w spodenkach i bokserce.
-Ivy poznaj pierwszy skład Santosu Fc. a wy chłopacy poznajcie Ivy.
-Twoje nowa laska?-spytał Ganso.
-Nie. Przyjaciółka.-wyprzedziła mnie z odpowiedzią. 
-Dobra to ćwiczymy.- Powiedziała i się zaśmiała.
-Tia bo dziewczyna umie grać w nogę.-odezwał się Adriano
-A byś się zdziwił .-odezwała się Ivy. 
-No to dawaj. Podzielimy się tak na drużyny że będziesz miała fory.-odezwał się ganso.-Jesteś na 100 z Neymarem.
-Nie. On przeciwko mnie.-uśmiechnęła się. Nie chciałem zdradzać jej umiejętności więc też coś dodałem.
-Będę cię pocieszać jak przegrasz.-puściłem do niej oczko i zaczęliśmy grać. 
Byłem przy piłce i nie brakowało dużo żebym strzelił gola a Ivy wzięła się ni stąd ni zowąd  i okiwała mnie. Ale chwila. Nie tylko mnie. Wszystkich okiwała i podrzuciła tak piłkę że strzeliła gola z przewrotki. Ja się zacząłem śmiać a chłopacy mieli otwarte ryje.
-Więc tak drogi Ganso.  Nie oceniaj książki po okładce. Bo skończy się to na tym że dziewczyna gra lepiej od ciebie.-powiedziałem przytulając Ivy.-dobrze się spisałaś Dare.
-Ty troche słabo de Silva Santos Junior. Kurde. Nie możesz mieć krótszego nazwiska?
-Pomyślmy? Hmm. Ewentualnie możesz mówić do mnie Santos.-uśmiechnąłem się do niej. Ćwiczyliśmy jeszcze długo i musieliśmy się zwijać do domów. Pojechaliśmy do mojego domu.

*Ivy*

Pojechaliśmy do domu Neymara. Całą drogę przesiedzieliśmy w ciszy. Zatrzymaliśmy się koło domu i wymknęło mi się ciche "wow". On to chyba usłyszał bo się uśmiechnął.
-Co?-zdziwił się kiedy spojrzał na czarne audii a4 stojące koło jego domu.
-Coś się stało?-spytałam. On nie odzywając się pośpiesznie wszedł do domu który o dziwo był otwarty. Nie miałam nic do roboty więc poszłam za nim.
-Caroline!-krzyknął i żadnego odzewu.-Caroline!-po chwili ładna blondynka wyszła z kuchni.
-Czego się drzesz?-powiedziała spokojnie.-Co twoja nowa dziwka?-spojrzała na mnie.-Nie rób sobie nadziei po tygodniu cię odstawi.-powiedziała do mnie.
-To jest tylko moja przyjaciółka a po za tym nie będę ci się tłumaczył. Teraz łączy nas tylko Davi. W ogóle co ty tu robisz?
-Odstawiam ci Daviego. Nie mam czasu teraz na niego.
-Czy ty się słyszysz?! Nie masz czasu dla własnego dziecka?!  Jak ja mogłem kiedyś z tobą być. Davi to nie jest walizka żebyś go odstawiała do mnie kiedy chcesz!
-Czyli mam go odwieźć do mojej matki do argentyny tak?! Wtedy w ogóle nie będziesz go widywał!-w tamtym momencie powiedzenie że Neymar był zły było by złym określeniem. On był wściekły. Otworzył usta by coś powiedzieć ale akurat z góry schodek po schodku schodził najsłodsze dziecko jakie widziałam na świecie.
-Tatuś!!-krzyknął i rzucił się na Santosa. Cała złość z niego wyparowała. Liczył się tylko on i jego synek. Caroline wyszła i tylko powiedziała "do kiedyś tam" Co za kobieta. Chciałabym jej przybić piątkę krzesłem w ryj.-Tatusiu a kto to jest?-spytał Davi pokazując paluszkiem na mnie.
-Ja jestem Ivy.-powiedziałam podając mu rękę. Złapał ją i lekko potrząsnął.-A ty jak się nazywasz?-spytałam z uśmiechem.
-Ja nazywam się Davi Lucca de Silva Santos.-uśmiechnął się. Spojrzałam na Neymara był jakiś smutny. Mały też to zauważył.-Tatusiu co się stało? Ciemu jesteś smutny?-mały od razu go przytulił.
-Po prostu bardzo się cieszę, że tu jesteś.-pocałował małego w czoło i odstawił na ziemie.-Idź się pobaw do swojego pokoju. Mały nie posłuchał swojego taty i poszedł włączyć telewizor. Akurat leciał mecz barcelony. -Messi! Messi!-krzyczał i skakał po sofie.
-O widzę że nie tylko ja tu jestem fanką Messiego.-powiedziałam siadając koło Daviego.
-Davi kochanie powiedz. Chciałbyś zobaczyć Messiego?-Neymar zapytał przynosząc trzy szklanki soku.
-Taaak!-mały krzyknął odwrócił się tak że prawie spadł z sofy ale zdążyłam go złapać.
-Koniec. Spokojnie oglądamy mecz. Jeszcze sobie coś zrobisz i tatuś będzie smutny.- powiedziałam do Daviego trzymając go na kolanach.
-Dobrze.-powiedział i w spokoju obejrzeliśmy resztę meczu.
-Tatusiu przeczytaś mi bajećke?-powiedział i  uśmiechnął się słodko do Neymara.
-Oczywiście że tak mały.-odpowiedział i wziął małego na ręce podążając na górę.
Ja oglądałam jakiś durny film i po 20 minutach przyszedł Neymar.
-Pytał się o Caroline.-powiedział i przetarł dłońmi twarz.-Nie wiem co mam robić.-Spojrzał się na mnie.
-Prawdę mu powiedz.-głupio palnęłam.
-Co mam mu powiedzieć?! Że jego własna matka nie ma dla niego czasu i traktuje go jak niepotrzebny bagaż?!-krzyczał.
-Przepraszam.-powiedziałam cicho.
-Nie to ja przepraszam. Nie powinienem krzyczeć. Chodź pokaże ci twój pokój. Pewnie zmęczona jesteś po treningu.
Poszliśmy na górę i Neymar pokazał mi mój pokój. Nawet nie wiem kiedy przyniósł moją walizkę. Poszłam do łazienki umyłam się i poszłam spać. Neymar chyba zrobił to samo bo nie słyszałam go nigdzie.

_____________________________________________________________________
No to mamy 4. :P Podoba się? Komentarze=zajebista motywacja :D 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz