piątek, 25 lipca 2014

Rozdział 17

-To. To dziecko Ikera.
-Taa? Tylko mi się wydaje że jak na drugi miesiąc to za duży masz już brzuch?-powiedział zirytowany.-Ivy czy. Czy to nasze dziecko?-nie wiedziałam co powiedzieć.  W odpowiednim momencie przyszedł mój ukochany żeluś.
-Czego ty tu jeszcze szukasz? Nie zbliżaj się do niej.-Cris złapał mnie za rękę i poszliśmy w stronę Ikera w którego się mocno wtuliłam. Po meczu pojechałam z Clarissą na zakupy. Kupiłam małemu pare drobiazgów.  Cały czas miałam smętną minę.
-Ivy coś się stało?-spytała kiedy piłyśmy kawę. -To dziecko. Cesc jest dzieckiem Neymara?-zszokowało mnie jej pytanie.
-Tak.-powiedziałam wpatrując się głupio w moją kawę. 
-Powiedz kogo kochasz Neymara czy Ikera.-nie wiedziałam co jej powiedzieć.  Że cały czas kocham Neya? Ikera też kocham ale tą najszczerszą najmocniejszą miłością darze Neymara mimo tego co mi zrobił.  Chcę czuć przy sobie jego ciepło zapach jego pięknych perfum. Tęsknię za nim. Za naszymi wygłupami z Davim. Z Ikerem jest całkiem inaczej. Z klubie nie ma tylu wygłupów jakie były z blaugraną. Muszę zniknąć na jakiś czas. Muszę sobie wszystko doszczętnie przeanalizować, ogarnąć wszystko.  Jak nie dam rady zacznę moje życie od nowa.-Ivy słyszysz mnie?-z zamyślenia wyciągnął mnie głos mojej przyjaciółki.
-Kocham Ikera. Neymara też ale mojego kochanego Casillasa kocham bardziej.  Przepraszam Cię ale muszę lecieć.-pożegnałam się z nią i pojechałam do domu gdzie czekał na mnie mój chłopak.

W domu

-Wróciłam!-krzyknęłam bezsensownie rzucając kluczyki od samochodu na stolik w przed pokoju.
-Możesz mi wytłumaczyć dlaczego miałaś ubraną koszulkę Barcy a nie tą pół na pół?-powiedział stając prze de mną.
-Tą koszulkę dał mi tata. To on zaraził mnie miłością do Barcelony. Numer jeden oznacza że byłam  najważniejsza dla niego. On patrzy tam na mnie z góry.  Szanował każdy klub ale jeśli na jakiś mecz założyło się inną koszulkę niż dumy katalonii uważał to za zdradę.  Kocham swojego tatę i nigdy bym nie chciała żeby pomyślał że go zdradziłam. Musisz mnie zrozumieć.  Jestem częścią Fc. Barcelony i zawsze będę nawet jeśli mój  chłopak jest kapitanem Realu Madryt.-skończyłam swój monolog.
-Bardzo Cię rozumiem.  Też bym nigdy nie chciał żeby mój tata poczuł się zdradzony przez własnego syna.-powiedział łapiąc mnie za nagdarstek gdzie miałam wytatułowany herb Barcelony z podpisem na dole ~Mes que un club~ co znaczy więcej niż klub. Pocałował mnie. Poszłam do kuchni robiąc nam kolację.  Zrobiłam ją szybciej niż sądziłam więc poszłam na górę po Ikera powiadamiając go że posiłek jest już gotowy. Akurat rozmawiał przez telefon. Rozmowa nie została prze ze mnie przerwana ponieważ usłyszałam moje imię.
-Ivy. No i co z tego że niezła dupa ale wiesz dobrze że jestem z nią tylko żeby zrobić na złość Neymarowi. Jak będzie chciała odejść to uderze ją zeby się bała i nic nie zrobi nawet nie powie nic Fabregasowi.
-.....
-Cris. Pamiętasz jaka była umowa? Niech sobie mnie zdradza ile chce ale nie mogę z nią zerwać nie może wrócić do Neymara. Teraz trzeba coś zrobić żeby Antonella nie była z  Messim. Neymar gra już gorzej przez zerwanie z Ivy a jak Messi będzie grał gorzej przez zerwanie z Antonellą królewscy będą nadal górą.  Da Silva jest takim idiotą że sam się wkopał. Messi taki głupi nie jest.
-....
-No jak to co? Pojedziesz do Barcelony i zaczniesz podbijać do Rocuzzo a potem Messiego upijemy i wsadzimy do łóżka jakiejś dziuni i postaramy się o to żeby to zobaczyła. -Nie chciałam tego dłużej słuchać rozpłakałam i poszłam do garderoby. Zaczelam pakować swoje wszystkie rzeczy. Kiedy byłam spakowana usłyszałam jak do garderoby wchodzi Iker.
-Kochanie co ty robisz? Płakałaś?-nie chce żeby mnie uderzył przez to może się coś stać mojemu dziecku. Już mam plan.
-Inez miała poważny wypadek. Jej ciąża jest zagrożona.  Muszę teraz przy niej być.  Nie zrozum mnie źle kochanie.-podeszłam do niego i niechętnie pocałowałam.
-Pozdrów ją o de mnie. Proszę cię tylko żebyś się nie denerwowała. To może zaszkodzić dziecku. Zawieźć cię na lotnisko?-kurwa taki fajny plan obmyślał a daje się nabrać na tanią bzdetę. Hah. Frajer.
-Nie kotuś. Poradzę sobie. Tylko jakbyś mógł to spakuj moje walizki do samochodu.  Będę dzwoniła codziennie. -pocałowałam go. Kolejne rzeczy działy się bardzo szybko. Zapakowanie moich walizek, pożegnanie, jazda do Barcelony.  Po kilku godzinach jazdy byłam na miejscu. Jechałam nie przepisowo więc szybko zleciało. Mam nadzieję że Antonella  już nie śpi bo była 6 rano. Po chwili drzwi otworzyła mi roztrzepana brunetka na której widok zaczęłam płakać.
-Jezus maria Ivy co ci jest.-opowiedziałam jej całą historię i plan Ikera i Cristiana.
-Ojj to by ich plan diabli wzięli bo nigdy bym nie zakochała się w Ronaldo a po drugie Leo od kiedy urodził się Thiago nie pije dużo na imprezach.-zaśmiała się próbując mnie pocieszyć co się jej udało. -A ja zawsze wiedziałam że ten Casillas jest dziwny. Powiedz mi wrócisz do Neymara?
-Nie. Jak na razie to wykluczone. Nie mam zamiaru być znów zdradzona.
-Wiesz co ci powiem? Odkąd wyjechałaś Neymar był u nas codziennie zawsze mówił że bez ciebie jego życie nie ma sensu. Żyje teraz tylko dla Daviego. Mówił że cie kocha nad życie.  Chce byś do niego wróciła. To u nas dowiedział się o twoim związku z Ikerem. Cieszył się ale tylko dlatego że ty jesteś szczęśliwa.  Najbardziej utkwiły mi w pamieci te słowa. ~Bardzo pragnę by Ivy do mnie wróciła.  Zachowałem się jak palant idąc na tą imprezę w czasie gdzie ona cierpiała. Powinienem ją wspierać być przy niej. Teraz kiedy tak myślę ja nie jestem jej wart. Ona zasługuje na kogoś lepszego. Chcę by ona była szczęśliwa.  Ja na szczęście już nie zasługuję.~-No i co ja mam zrobić? Nie wiem.
-Czy on znaczy Davi mówił coś o mnie?
-Davi? Ten to dopiero jest rozgadany na twój temat. Dziewczyno podziwiam Cię.  Rozkochałaś w sobie dwóch panów o nazwisku da Silva Santos. -po chwili usłyszeliśmy jak ktoś zbiega po schodach.
-Ivy!-krzyknął mały Brazylijczyk ściskając mnie bardzo mocno.  Popłakałam się ze szczęścia.  Bawiłam się z nim i Thiago cały dzień.  Była już jakaś 15 i do domu wparował Messi. Ale nie sam. Z Neymarem.
-Ivy?-Messi widocznie się zdziwił.-Co ty tu?-przytuliłam się do niego.
-Tata!-krzyknął mały Argentyńczyk i Brazylijczyk w tym samym czasie. Rzucili się na swoich ojców jakby nie widzieli ich przez pół roku a nie widzieli ich niecałe 3 dni. Messi cały czas wypytywał o mnie i dlaczego jestem tu a nie w Madrycie. W końcu powiedziałam im nawet Neymarowi. Przyjęli to spokojnie ale tylko dlatego że na podłodze obok nas byli chłopcy.
-Gdyby ten frajer się zbliżył do ciebie o krok za blisko zabił bym.-powiedział Messi całując Anto w policzek.
-Tatusiu a dlaczego ty nie dajesz już buziaków mamusi?-W tym momencie moje życie legło w gruzach. Davi nazwał mnie swoją mamą.  Jak ja mam ich teraz opuścić? Kurwa!!! Przyjechałam tylko na kilka dni.
-Dlaczego nazwałeś Ivy swoją mamusia?-spytała Antonella bo Neymar podobnie jak ja byliśmy w szoku.
-Bo moja prawdziwa mamusia mnie nie kocha i mnie zostawiła.  Moja nowa mamusia mnie kocha i mojego tatusia. Już nas nie zostawi.-I widzicie jak 3letnie dziecko może w jednej chwili roztrzaskać nasze serce na strzępy? Ja teraz tego doświadczyłam. 
-Davi kochanie. Ja muszę jeszcze na jakiś czas wyjechać.-powiedziałam cicho tuląc chłopca do siebie.
-Znowu? Mamusiu proszę nie rób tego.
-Davi skarbie. Mamusia musi wyjechać.  Tatuś nabroił i nie wie jak ma to naprawić. 
-A co zepsułeś?
-Miłość mamusi do mnie.
-To daj do naprawy.
-Właśnie dlatego muszę wyjechać. 
-Ale jak wrócisz? Będziesz dalej kochała znowu tatusia.
-Nie mogę ci tego obiecać. Jestem zmeczona idę się położyć. -powiedziałam
-Chodź pokaże ci twój pokój.-powiedziała Antonella.
Zadomowiłam się w pokoju i już miałam kłaść się spać kiedy do pokoju wszedł Neymar.
Możemy pogadać?-spytał.
-Możemy. -odpowiedziałam. 
-Na prawdę chcesz wyjechać?
-Muszę. Chce to wszystko przemyśleć. 
-Na ile?
-Nie wiem. Miesiąc może kilka. Może rok. Wszystko zależy od tego ile mi zajmie układanie spraw.
-Będę na ciebie czekał nawet do końca życia.-Pocałował mnie delikatnie w usta. Nie odsunęłam się.  Tak bardzo chciałam ich zakosztować po raz kolejny. Nie wiem na ile wyjadę.  Wiem tylko tyle że wrócę z powrotem z miłością do moich dwoch szajbusów. Neymara i Daviego.

Zostałam u Messiego i Antonelli przez 2 tygodnie. Cały czas był ze mną Davi. Odwiedził nas nawet Fabregas i Pique z Shakirą i Milankiem.  Słodkie dziecko. Kiedy przyszedł czas pożegnania płakałam jak dziecko. Co najdziwniejsze Fabsio i Piquś nie chcieli mnie puścić a nie Davi czy Neymar. Oni doskonale wiedzieli dlaczego wyjeżdżam. 
Wyjeżdżam do Brazylii. Tam mieszka mój najlepszy przyjaciel. Oscar. Nigdy mnie nie zawiódł.  Kocham go jak brata. Mam nadzieję że przyjmie mnie z otwartymi ramionami.
-Cesc, Gerard. Ja wrócę.  Po za tym przyjedziecie na chrzciny małego Cesca.
-O nie nie moja droga. Ty będziesz już tutaj na jego chrzciny. On urodzi się za 3 miesiące czyli za 7 będzie miał chrzciny. Ooo to na 100 procent będziesz już tutaj. 
-Zobaczymy jeszcze.-powiedziałam przytuliłam każdego z nich i poszłam na odprawę.  Po 30 minutach byłam już w samolocie wzbijającym się w górę.

_______________________
Jest taki krotki ale zależało mi żeby dodać jak najszybciej. Wynagrodze to tym sposobem ze kolejny będzie dluzszy tylko dluzej poczekacie

Podoba sie? Zostaw komentarz
Nie podoba sie? Zostaw komentarz co powinnam zmienic

Kiski lofki :* ♡♡ :*

2 komentarze:

  1. Super rozdział!
    Casillas to wstrętna świnia!
    Davi nazwał Ivy mamusią! Jakie to słodkie! <333
    Ps. Kiedy next?
    Ps2. Za ok. Ile rozdziałów pogodzisz Neymara i Ivy?

    OdpowiedzUsuń
  2. Pogódź ich no! Oni nie mogą się kłócic :C
    Jaki słoodki Davi *.*
    Czekam na kolejny!

    OdpowiedzUsuń