czwartek, 24 lipca 2014

Rozdział 16

2 miesiące później.

Co stało się przez te dwa miesiące? Neymar co chwilę wydzwaniał do mnie więc w końcu zmieniłam numer. Mój aktualny numer ma Fabregas Antonella Messi i cały Real Madryt. Wspominałam że wyjechałam do Madrytu i jestem szczęśliwa z Ikerem Casillasem. Miałam z nim stłuczkę i tak jakoś się sprawy potoczyły. Wie że pod sercem noszę syna Neymara. Akceptuje to. Tylko on zna moją przeszłość.  Jak się okazało jest dobrym kumplem Fabregasa. Raz do niego przyjechał.  Tak się dowiedział gdzie zniknęłam i dowiedział się o ciąży.  Przez przypadek powiedział to Messiemu i Antonelli. Cała trójka obiecała że nic nie powie Neymarowi. Tęsknię za nim ale nie chcę go widzieć.  Jutro jest mecz Barca przeciwko Realowi. Właśnie idę do mojego przyjaciela.  Cristiana. Nie wiem dlaczego każdy myśli że jest zadufany w sobie. To nie prawda. Troszczy się o innych. Właśnie jestem pod jego drzwiami.  Otworzył mi i promiennie się uśmiechnął. 
-Cześć Ivy.-przytulił mnie- Cześć Cesc.-powiedział do mojego brzucha który zdążył się już zaokrąglić
-Cześć żeluś.-zaśmiałam się podobnie jak Cristiano.
Weszliśmy do środka. Rozmawialiśmy o jutrzejszym meczu.
-Dokopie jutro Neymarowi.-kiedy usłyszałam jego imię przeszły mnie ciarki. Cris chyba to zauważył.- Coś powiedziałem nie tak?
-Nie wszystko w porządku. Tylko na Fabsia uważaj i Messiego. 
-Na Messiego? Dziewczyno jak go się nie będzie faulować to przegramy.
-No okej ale nie mocno dobra? 
-Okej. Idziemy na spacer? Cesc musi się przewietrzyć.-uśmiechnął się do mnie. 
Chodziliśmy do Madryckim parku i rozmawialiśmy na przeróżne tematy. W końcu odważyłam mu się powiedzieć kto jest ojcem Cesca i dlaczego z nim nie jestem.
-Co za skurwiel jebany. Jutro kurde mogę dostać czerwoną kartkę ale załatwię śmiecia.-pomyślał chwilę i się psychiczne zaśmiał.- Wiem pobawię się w Suareza. 
-Nie no jakbym słyszała Fabregasa.-zaśmiałam się z nim.-Nie musisz go uszkadzać. I tak już jest uszkodzony psychicznie. 
-No okej. A komu będziesz kibicować? 
-Bardziej wam ale Barcy też. Tam są moi przyjaciele. A tu jest mój chłopak no i ty.-przytuliłam się do niego.  Poszliśmy do domu znaczy Cristiano mnie odprowadził a tam zastałam moje kochanie.
-Kotek mam dla ciebie niespodziankę.-powiedział a zza rogu wyszedł Fabregas. Rzuciłam się na niego mocno przytulając. 
-Fabsiu skarbie!-krzyknęłam mu do ucha.-Co ty tu robisz?
- Przyjechałem na jutrzejszy mecz. A i po za tym mam dla ciebie też niespodziankę. Ktoś nie mógł się ciebie doczekać a ja nie mogłem go zostawić w Barcelonie.- powiedział a zza rogu wyszedł Pique. Rzuciłam się na niego i przytuliłam go tak samo mocno jak Fabregasa. Brakowało mi tego duetu. 
-Ty jesteś w ciąży?!-krzyknął kiedy zobaczył mój brzuch. 
-Nie mówiłeś mu?-spytałam Fabregasa.
-No zakazałaś.-powiedział i spuścił wzrok. 
-A kto jest tatusiem? Iker? Nie pochwaliłeś się.-Pique uśmiechnął się do mojego chłopaka.
-Nie. To jest dziecko Neymara.-powiedziałam 
-Wie? 
-Nie i się nie dowie.
-Ale i tak się skapnie jak jutro cię zobaczy.-powiedział Iker.
-Może jest taki głupi że się nie skapnie. Był taki głupi żeby zdradzić mnie z trzema dziewczynami na raz to nie pomyśli że Cesc jest jego synem.
-Cesc? A dlaczego nie Gerard?-spytał ze smutną miną 
-A wiesz że mały będzie się nazywał Francesc Gerard Lionel Dare?
-Jeeeeejjj!!!!!-krzyknął i skoczył na swoją papużkę nierozłączkę.- A kto będzie chrzestnymi?
-Ee no Fabregas i moja siostra. 
-To ja będę świadkiem na ślubie.-powiedział dumnie Pique.
-Ja tam się zgadzam.-powiedziałam całując w policzek Ikera. 
Zrobiłam kolacje i zjedliśmy ciągle się śmiejąc i wygłupiając. Iker chyba nie był przyzwyczajony do wygłupów swojego kumpla bo dziwił się co chwilę. Już nie pamiętam kiedy ja się tak wygłupiałam. Posprzątaliśmy po kolacji i wygłupach i chłopacy zwijali się do hotelu. Pocałowałam ich w policzki i mocno przytuliłam. 
-Nigdy nie widziałem cię tak szczęśliwej.-powiedział Iker kiedy leżeliśmy w łóżku.
-To są moi przyjaciele. Traktuje ich jak starszych braci. Przy nich zapominam o problemach. Liczy się tylko nasza trójka. Łączy nas nie tylko więź którą stworzyliśmy ale także Barcelońska rodzina. Fc. Barcelona jest przy mnie od urodzenia. Mój wujek grał na pozycji napastnika.
-Jak się nazywał?
-Romario. 
-To twój wujek? Bardzo go podziwiam. 
Rozmawialiśmy potem chwilę i w końcu zasnęłam. Śniło mi się że Neymar miał poważny wypadek i potrzebował przeszczepu serca i oddałam mu swoje żeby być cały czas z nim. 


Następnego dnia obudziłam się sama. Iker był już pewnie na przedmeczowym treningu. Poszłam do toalety umyłam się umalowałam włosy związałam w wysokiego kitka. Nigdy się tak nie czesałam. Weszłam do garderoby do takiego mojego działu sportowego. Koło siebie wisiała bluzka Romario, Neymara, Messiego  Ikera i Fabregasa. Oraz jedna pół Fc. Barcelony i druga połowa była Realu Madryt z moim imieniem. Nie widziałam jej wcześniej. Iker chyba musiał ją tu powiesić żebym ubrała ją na dzisiejszy mecz. Serce i mietek podpowiadało mi co innego. Zajrzałam na dno szafy i znalazłam ją Barcelońska koszulka z moim imieniem i  z numerkiem 1. Tata mi ją kiedyś dał. Powiedział że jestem najważniejsza i zawsze mam uważać się za numer 1. Ubrałam ją do tego białe rurki i czarne Air maxy. Za nim wyszłam z domu na mecz zadzwoniłam do Antonelli.
-Hej kochana.
-Hej Nella. Co tam u ciebie?
-A wszystko dobrze. Właśnie przygotowywałam jedzenie dla siebie i dzieciaków na mecz.
-Dzieciaków?
-No bo Davi u mnie jest. Chcesz z nim porozmawiać?
-Nie. Będzie pytał czemu nie wróciłam a co mam mu powiedzieć że jego tata w którego jest zapatrzony i którego kocha nad życie zachował się jak ostatni dupek?
-No w sumie masz rację.
-Ciociu z kim rozmawiasz?-usłyszałam głos Daviego z tła.
-Z Ivy.
-Dasz mi ją?
-Nie nie nie nie nie.-powiedziałam i usłyszałam głos Daviego.
-Ivy dlaczego nie wróciłaś? Tatuś powiedział mi już dawno że twoja mamusia jest tam u góry ale nie wróciłaś. Już mnie nie kochasz?-nie wiedziałam co powiedzieć. Język utknął mi w gardle.- Ivy?
-Jestem jestem.-w końcu udało mi się wydusić.- Kocham cię ale jak na razie nie mogę wrócić. Obiecuję że niedługo cię odwiedzę ale jak na razie nie teraz.
-Obiecałaś mi na paluszek.
-I dotrzymam tej obietnicy. Możesz dać telefon cioci Nelli?
-Tak.-powiedział.
-Przepraszam musiałam. Nie potrafię kłamać jeszcze dzieciom.-rozpłakałam się.- Ej nie płacz.
-Wiesz. On myślał że złamałam obietnicę. Będę się mogła u was zatrzymać? przyjadę za miesiąc. Dobrze?
-U nas zawsze będzie miejsce dla ciebie.
-A nie będę przeszkadzać?
-Nie no coś ty. Okej. Ja muszę kończyć. Kocham cię pa.
-Pa. Też cię kocham. Rozłączyłam się. Poprawiłam makijaż, wsiadłam do samochodu i udałam się na mecz.


Na meczu.
Każdy patrzył się na mnie ze zdziwieniem No tak jestem w loży dla Vipów Realu a mam ubraną koszulkę Barcy. Do tego jestem dziewczyną Ikera Casillasa. Kapitana Realu Madryt. Zobaczyłam na boisku Neymara. Coś ukuło mnie w sercu. Tęsknisz za nim kretynko. Ej no sorry bardzo zdradził mnie z trzema dziewczynami. Ale i tak go kochasz. Pod sercem masz jego dziecko. Musi się dowiedzieć. Och zamknij się mietek. Skończyłam z nim gadać. Zauważyłam Clarissę. Żone Marcela. Rozmawiałam z nią do końca meczu.
Wynik był równy 2:2 cieszę się z tego powodu. Kiedy Iker mnie zobaczył miał wściekłą minę. Podbiegłam do niego i się przytuliłam. Odwzajemnił.
-W domu ci wytłumaczę.-powiedziałam i go pocałowałam. Zobaczyłam Fabregasa i Pique podeszłam do nich i zakryłam Cescowi oczy.
-Dziamdziamdziu mój kochany puść mi oczy bo nie widzę już wcale gdzie jest nasza ukochana Ivy.
-Ale to nie ja.-powiedział przez śmiech Gerard. Fabregas się odwrócił i zobaczył mnie.
-Ivy ty moja najsłodsza istoto.-przytulił mnie mocno.
-Ej bo zgnieciesz małego Cesca.-powiedziałam przez śmiech.
-Ivy możemy pogadać?-spytał Neymar. Tak się tego bałam.
-Nie mamy o czym.-powiedziałam oschle. Kretynka wytłumacz to z nim. Spadaj.
-A właśnie że jest.-pociągnął mnie na bok. Nie mocno ale z tego uścisku nie wyrwałabym się.
-To mów.-powiedziałam nawet na niego nie patrząc.
-Wtedy postąpiłem głupio. Na prawdę przez ten cały czas cię nie zdradzałem ani razu. Wtedy byłem bardzo pijany i nie pamiętam co robiłem. Nie wiedziałem że przyjedziesz wcześniej. Tak to bym nie poszedł na żadną imprezę. Nie zachlał się w cztery dupy. To wszystko uknuła Phoebe. Dała nam wszystkim narkotyki i wiesz co było rano. Zrobiła zdjęcia żeby rozbić nasz związek. Chciała ci je pokazać. Ja nic nie wiedziałem dopóki rano nie przyszłaś i nie obudziłaś nas. Widziałem że jesteś szczęśliwa z Ikerem i nie chcę rozbijać waszego związku ale musisz wiedzieć że będę czekał na ciebie do końca życia i jeszcze dłużej.
-Muszę pomyśleć.-powiedziałam.
-A mogę chociaż ostatni raz cię przytulić?-powiedział. Bez wahania go przytuliłam.
-No to macie wszystko wyjaśnione i poznałeś małego Cesca.-powiedział Fabregas. Nosz kurwa musiał powiedzieć.
-Jakiego małego Cesca?-powiedział zdziwiony Neymar. I co ja mu do cholery powiem.


___________________________________________________________________________
I jest kolejny pam pam pam :D
kiski lofki <3 <3 :* :*
komentarze= motywacja :D :* 

4 komentarze:

  1. aaaaa zajebiste jest to opowiadanie kochana :D
    mordka mi się cieszy jak jest dobrze i płacze jak jest źle między Neyem i Ivy :)
    Biedny Davi tęskni za nią :/
    Niech sobie wszystko wytłumaczą i Ivy niech wraca do Barcelony :D
    Życzę weny i z niecierpliwością czekam na next :P
    Aaaa jestem pierwsza ^^

    OdpowiedzUsuń
  2. O joł... ciekawe co mu powie :D Czekam na kolejny mam nadzieję, że szybko :* WENY :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo sie cieszę widząc takie pozytywne komentarze :) kolejny rozdział powinien pojawić się na dniach :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Kiedy nowy? TĘSKNIE JUŻ !!

    OdpowiedzUsuń