Przychodziłam codziennie na boisko i zawsze grałam. Ćwiczyłam przewrotkę ale mi nie wychodziła. Kurde noo. On cały czas grał na drugiej bramce. Każdego dnia o tej samej porze. Chciałam do niego zagadać ale się bałam. Kiedy ćwiczyłam przewrotkę. Niesfornie upadłam i coś strzeliło mi w kostce.
-Aaaałłł!!!-wydarłam się
-Nic ci nie jest?-po chwili się odezwał do mnie jakiś chłopak.
-Jebana kostka kurwa. Niech on lepiej nie podchodzi bo kurwa nie wiem co mu zrobię.-Mówiłam po włosku na przemian z hiszpańskim bo liczyłam że chłopak nie zna tych języków.
-Ładnie to tak przeklinać i nie pozwalać mi podejść?-powiedział po włosku.-jak znasz portugalski to mów po portugalsku. Ten język najlepiej mi wychodzi.
-Po co tu przyszedłeś?-wyciągnęłam telefon ze spodenek i wybrałam nr Louise.-1 sygnał nic 2 ,3 ,4, 5, 6, i chuj. Pheobe to samo.
-Jebani polacy.
-Ej polska jest fajna.-chłopak zaśmiał się-pomóc ci?-spytał. Głos miał jakiś znajomy.
-Dam radę.-jakoś teraz interesowała mnie moja kostka niż ten chłopak.
-Mogę poznać chociaż twoje imię?
-Ivy ale większość mówi na mnie Ney.
-Ney? A to dlaczego?
-Bo stylem gry w nogę przypominam im Neymara im mam na niego małą zajawkę ale na Messiego większą.-mówiłam do niego lampiąc się w telefon oczekując że któraś z moich przyjaciółek oddzwoni do mnie.
-Aham czyli stylem gry przypominasz mnie?-zaśmiał się i wtedy na niego spojrzałam. Prze de mną stał Neymar.
-O patrzcie państwo. Znudziło ci się granie w Santosie więc przychodzisz tu? Proszę państwa Neymar de Silva Santos Junior w całej okazałości.-kuśtykałam w stronę mojego domu a on wziął mnie na ręce.-Puść mnie.
-A przeprosisz za to że uznałaś mnie za gwiazdkę?
-Nie twierdze tak.
-To czemu tak powiedziałaś?
-Jak mnie coś boli albo wkurza robię się strasznie ironiczna.
-Czyli co o mnie myślisz?
-To że jak mnie teraz nie puścisz to ci przywalę.-momentalnie mnie odstawił na nogi i kuśtykałam dalej do domu.
-Mogę cię chociaż odprowadzić?-spytał
-Możesz tylko się do mnie nie odzywaj. Nie chce być na ciebie zła bo i tak już jestem zła na moje przyjaciółki.
Całą drogę przeszliśmy w ciszy a ja cały czas kuśtykałam. Noga co raz bardziej mnie bolała.
-Wiem że nie miałem się odzywać ale może wziąć cię na ręce?
-Nie i tak jeszcze 2 domy i jesteśmy.-powiedziałam i po chwili byliśmy koło mojego domu. Dziewczyny pewnie były na imprezie więc bez problemu Neymar mógł wejść do środka żeby te się nie zaczęły drzeć. -Jak chcesz możesz wejść.
-Dziękuję za zaproszenie.-weszliśmy do środka i zastanawiałam się jak wejdę na górę.
-Neymar. Mógłbyś zanieść mnie na górę bo nie dam rady wejść sama.
-Pewnie.-wziął mnie na ręce i skierowałam go do mojego pokoju. Odstawił mnie na nogi i pokuśtykałam do szuflady po bandaż elastyczny. Założyłam go i jest już ok.
-No to jest już ok.-uśmiechnęłam się do niego.-chcesz coś do picia?
-Chętnie. A powiedz mi. Często masz takie kontuzje?
-Tak i już wiem co mam robić.
-Nie ćwiczyć więcej przewrotki?
-Hahah śmieszny jesteś piłka jest moim życiem. A powiedz mi co ty w ogóle robisz w Hiszpanii jak za tydzień masz mecz w Santosie?-zeszliśmy na dół do kuchni i wlałam nam do szklanek soku.
-Dostałem propozycje.
-Jaką? Jeśli mogę wiedzieć.
-Mam przejść z Santosu do Barcelony i jestem tu bo zawsze lubie pomyśleć w kraju z którym jest takie coś związane.
-Czyli tą propozycje dostałeś półtora miesiąca temu?
-Skąd wiesz?
-Bo od półtora miesiąca widzę cię na starym Camp Nou.
-No popatrz. Słuchaj nie znam cię ale może doradziłabyś mi co mam zrobić?
-Zależy jakie masz spostrzeżenia do mojej ukochanej barcy.
-Zawsze chciałem w niej grać. Messi jest najlepszy. Jest moim idolem i zawsze chciałem z nim grać w jednej drużynie ale w Santosie gram od niepamiętnych czasów. Trudno mi się będzie z nimi rozstać.
-Wiem, że Santos dużo dla ciebie znaczy ale jeśli odmówisz barcy nie przekonasz się czy było warto zmienić coś w swoim życiu. Nie mówię ci tego dlatego że mam małego świra na twoim punkcie i chce zobaczyć cię w jednej drużynie z Messim ale dlatego, że czasami takie zmiany są potrzebne. Niekoniecznie będą one pozytywne. Mogą być negatywne ale jeśli nie spróbujesz to się tego nie dowiesz. Jednak nie musisz mnie słuchać bo decyzja należy do ciebie.-
-Dziękuje za pomoc już wiem co zrobię.-wyciągnął telefon i zadzwonił do kogoś.
-Pan Guardiolla?... Tak zgadzam się...Nie. Chce zagrać jeszcze jeden ostatni mecz w Santosie.... Dobrze do widzenia ja też dziękuję.-potem jeszcze zadzwonił do menaggera Santosu poinformować go o tym.
-Dobra. Zrobiłeś to co ty uważałeś za słuszne a teraz opowiedz coś o sobie.
-okej. Więc nazywam się Neymar de Silva Santos Junior. Pochodzę z Sao Paulo z brazylii. Jestem brazylijczykiem. Mam 3letniego synka Daviego Lucce. Obecnie nie mam dziewczyny. Będę grał w Fc Barcelonie. A teraz ty.
-Uważaj bo ja lubię gadać. Więc tak nawywam się Ivy Dare znajomi mówią na mnie Ney wiesz dlaczego.-zaśmialiśmy się.-Jestem w połowie włoszką a druga połowa to mieszanka hiszpanki z brazylijką. Mieszkam tu z dwoma przyjaciółkami które mają bzika na punkcie Ronaldo i ciebie. Ogólnie to pochodzę z Argentyny. Kocham piłkę nożną. Nie mam chłopaka. Ćwicząc przewrotkę zawsze sobie coś zrobię. No i to tyle chyba.- gadaliśmy jeszcze długo o bzetach i na prawdę fajny z niego chłopak szkoda że media psują mu taką wizytówkę i po chwili do domu weszła zalana w 4 dupy Phoebe.
-Sześć Ney. O mój boże to Neymar!!!!-zaczęła się drzeć!!!
-Ej Neymar nie żebym cię wywalała ale ona nie da ci spokoju.
-Spoko i tak miałem się już zbierać.-wymieniliśmy się numerami i on poszedł. Phoebe chciała za nim pójść ale ją zatrzymałam.
-Idziesz na górę i idziesz spać. W ogóle gdzie jest Louise?
-Jest na imprezie z Tomkiem.- eh to całe afromental źle na nią działa.
-Dobra. Chodź zaprowadzę cię na górę i pójdziesz spać.
-Co tylko każesz mamusiu.-zaśmiała się a ja pomimo bolącej kostki dałam rade ją zaprowadzić.
Położyłam się do łóżka i poczułam wibracje powiadamiające mnie o wiadomości.
Otworzyłam wiadomość a tam wiadomość od Neymara.
"I jak uporałaś się z pijaną przyjaciółką? ;)"
Od razu mu odpisałam
"Jakoś dałam radę. Dobrze że jutro nie będzie pamiętać że tu byłeś :)"
(Moje wiadomości podkreślone kogoś innego pisane kursywą :) )
"A to czemu? Wstydzisz się mnie? :("
"Nie. Po prostu była by zabawa w tysiąc pytań o Neymara. ;)"
"To cie przynajmniej nie zamęczy :D Miłej nocy :)"
"Dobranoc :P"
Odłożyłam telefon i poszłam się umyć a potem prosto do łóżka spać. Nie wiem jak Louise wróci do domu. Nie interesuje mnie to. Chociaż to moja przyjaciółka.
______________________________________________________
I jak może być? chyba troche zlamiłam xD
-Czyli co o mnie myślisz?
-To że jak mnie teraz nie puścisz to ci przywalę.-momentalnie mnie odstawił na nogi i kuśtykałam dalej do domu.
-Mogę cię chociaż odprowadzić?-spytał
-Możesz tylko się do mnie nie odzywaj. Nie chce być na ciebie zła bo i tak już jestem zła na moje przyjaciółki.
Całą drogę przeszliśmy w ciszy a ja cały czas kuśtykałam. Noga co raz bardziej mnie bolała.
-Wiem że nie miałem się odzywać ale może wziąć cię na ręce?
-Nie i tak jeszcze 2 domy i jesteśmy.-powiedziałam i po chwili byliśmy koło mojego domu. Dziewczyny pewnie były na imprezie więc bez problemu Neymar mógł wejść do środka żeby te się nie zaczęły drzeć. -Jak chcesz możesz wejść.
-Dziękuję za zaproszenie.-weszliśmy do środka i zastanawiałam się jak wejdę na górę.
-Neymar. Mógłbyś zanieść mnie na górę bo nie dam rady wejść sama.
-Pewnie.-wziął mnie na ręce i skierowałam go do mojego pokoju. Odstawił mnie na nogi i pokuśtykałam do szuflady po bandaż elastyczny. Założyłam go i jest już ok.
-No to jest już ok.-uśmiechnęłam się do niego.-chcesz coś do picia?
-Chętnie. A powiedz mi. Często masz takie kontuzje?
-Tak i już wiem co mam robić.
-Nie ćwiczyć więcej przewrotki?
-Hahah śmieszny jesteś piłka jest moim życiem. A powiedz mi co ty w ogóle robisz w Hiszpanii jak za tydzień masz mecz w Santosie?-zeszliśmy na dół do kuchni i wlałam nam do szklanek soku.
-Dostałem propozycje.
-Jaką? Jeśli mogę wiedzieć.
-Mam przejść z Santosu do Barcelony i jestem tu bo zawsze lubie pomyśleć w kraju z którym jest takie coś związane.
-Czyli tą propozycje dostałeś półtora miesiąca temu?
-Skąd wiesz?
-Bo od półtora miesiąca widzę cię na starym Camp Nou.
-No popatrz. Słuchaj nie znam cię ale może doradziłabyś mi co mam zrobić?
-Zależy jakie masz spostrzeżenia do mojej ukochanej barcy.
-Zawsze chciałem w niej grać. Messi jest najlepszy. Jest moim idolem i zawsze chciałem z nim grać w jednej drużynie ale w Santosie gram od niepamiętnych czasów. Trudno mi się będzie z nimi rozstać.
-Wiem, że Santos dużo dla ciebie znaczy ale jeśli odmówisz barcy nie przekonasz się czy było warto zmienić coś w swoim życiu. Nie mówię ci tego dlatego że mam małego świra na twoim punkcie i chce zobaczyć cię w jednej drużynie z Messim ale dlatego, że czasami takie zmiany są potrzebne. Niekoniecznie będą one pozytywne. Mogą być negatywne ale jeśli nie spróbujesz to się tego nie dowiesz. Jednak nie musisz mnie słuchać bo decyzja należy do ciebie.-
-Dziękuje za pomoc już wiem co zrobię.-wyciągnął telefon i zadzwonił do kogoś.
-Pan Guardiolla?... Tak zgadzam się...Nie. Chce zagrać jeszcze jeden ostatni mecz w Santosie.... Dobrze do widzenia ja też dziękuję.-potem jeszcze zadzwonił do menaggera Santosu poinformować go o tym.
-Dobra. Zrobiłeś to co ty uważałeś za słuszne a teraz opowiedz coś o sobie.
-okej. Więc nazywam się Neymar de Silva Santos Junior. Pochodzę z Sao Paulo z brazylii. Jestem brazylijczykiem. Mam 3letniego synka Daviego Lucce. Obecnie nie mam dziewczyny. Będę grał w Fc Barcelonie. A teraz ty.
-Uważaj bo ja lubię gadać. Więc tak nawywam się Ivy Dare znajomi mówią na mnie Ney wiesz dlaczego.-zaśmialiśmy się.-Jestem w połowie włoszką a druga połowa to mieszanka hiszpanki z brazylijką. Mieszkam tu z dwoma przyjaciółkami które mają bzika na punkcie Ronaldo i ciebie. Ogólnie to pochodzę z Argentyny. Kocham piłkę nożną. Nie mam chłopaka. Ćwicząc przewrotkę zawsze sobie coś zrobię. No i to tyle chyba.- gadaliśmy jeszcze długo o bzetach i na prawdę fajny z niego chłopak szkoda że media psują mu taką wizytówkę i po chwili do domu weszła zalana w 4 dupy Phoebe.
-Sześć Ney. O mój boże to Neymar!!!!-zaczęła się drzeć!!!
-Ej Neymar nie żebym cię wywalała ale ona nie da ci spokoju.
-Spoko i tak miałem się już zbierać.-wymieniliśmy się numerami i on poszedł. Phoebe chciała za nim pójść ale ją zatrzymałam.
-Idziesz na górę i idziesz spać. W ogóle gdzie jest Louise?
-Jest na imprezie z Tomkiem.- eh to całe afromental źle na nią działa.
-Dobra. Chodź zaprowadzę cię na górę i pójdziesz spać.
-Co tylko każesz mamusiu.-zaśmiała się a ja pomimo bolącej kostki dałam rade ją zaprowadzić.
Położyłam się do łóżka i poczułam wibracje powiadamiające mnie o wiadomości.
Otworzyłam wiadomość a tam wiadomość od Neymara.
"I jak uporałaś się z pijaną przyjaciółką? ;)"
Od razu mu odpisałam
"Jakoś dałam radę. Dobrze że jutro nie będzie pamiętać że tu byłeś :)"
(Moje wiadomości podkreślone kogoś innego pisane kursywą :) )
"A to czemu? Wstydzisz się mnie? :("
"Nie. Po prostu była by zabawa w tysiąc pytań o Neymara. ;)"
"To cie przynajmniej nie zamęczy :D Miłej nocy :)"
"Dobranoc :P"
Odłożyłam telefon i poszłam się umyć a potem prosto do łóżka spać. Nie wiem jak Louise wróci do domu. Nie interesuje mnie to. Chociaż to moja przyjaciółka.
______________________________________________________
I jak może być? chyba troche zlamiłam xD
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz