Dzieki moim zeznaniom i zeznaniom Bruny Ronaldo i Casillas siedzą za kratami i nie ma możliwości wpłacenia kaucji. I dobrze tak tym frajerom. Casillas tak mocno chciał żeby królewscy byli góra że jak się okazało królewskimi została Barca.
-Mam nadzieję że teraz wszystko się nam ułoży bez żadnych przeszkód.
-Mam nadzieję że teraz wszystko się nam ułoży bez żadnych przeszkód.
Cztery lata później.
-Mamoo!!!!-Krzyknęła Maja
-Coo?!-krzyknęłam również ponieważ czteroletnia dziewczynka była na górze.
-Davi mi zabrał minionka od wójka Fabregasa!!!-po chwili mała zbiegła z góry trzymając w ręku tableta.
-Tatuś?-odezwała się do mojego męża. Wspominałam że Neymar jest moim mężem? Nie chwaląc się od trzech lat.
-Co jest słodziaku?
-Nie będziesz krzyczał?
-Co się stało?
-Ale nie będziesz krzyczeć?-spytała chowając tablet za plecki.
-A co się stało?
-A nie będziesz krzyczeć!?-krzyknęła piskliwym głosem.
-Nie nie będę!-też krzyknął ale ze śmiechem.
-Ale krzyczysz. To jak?-spytała już normalnie. Ja całą sytuację nagrywam telefonem.
-Dobrze nie będę.
-Chciałam rzucić nim w Daviego ale trafiłam w ścianę.-zaśmiała się i dała Neymarowi rozwalonego tableta. Po chwili uciekła na górę i zamknęła a raczej trzasnęła drzwiami od swojego pokoju.
-Nie no 6 tablet w tym tygodniu.
-Oj nie przejmuj się to tylko czterolatka.
-Ale dziś jest wtorek. Ona nas wykończy finansowo.-zaśmiał się i opadł na kanapę.
-Oj Santos jesteś piłkarzem Barcelony od 5 lat i nie powinieneś narzekać na brak pieniędzy.
-Oj Santos też nie powinnaś bo jesteś żoną tego piłkarza co ma kupe kasy.
-Taa. Wiesz? Trzeba będzie kupić nowy dom.-powiedziałam łapiąc się za bardzo lekko zaokrąglony brzuch.
-Co ty znowu wymyśliłaś? Tu jest cudnie.
-Cudnie ale za mały jak na piątkę Santosów.
-Jak na piątkę? Nas jest czwórka? Nie wiem jak ty zdałaś szkołę.
-A ja nie wiem jak ty zdałeś biologię skoro powinieneś wiedzieć że ludzie się rozmnażają. -powiedziałam i położyłam jego rękę na mój brzuch.
-Ty jesteś w ciąży?!-wręcz krzyknął.
-Noo trzeci miesiąc.
-Płeć?
-O nie. Nie chcę jej znać. Dowiemy się przy porodzie.
-Noo okej.
-A w ogóle. Dziś miał przyjść Fabregas co nie?
-No miał ale Carlotta przyjechała i chce z nią spędzić czas.
-A to spoko.
-Po chwili z góry zbiegły dzieciaki.
-mamo on mi nie chce oddać minionka.
-Bo on kocha mojego stitcha!
-Wcale że nie. On kocha mnie. A dobra i tak go oddasz.
-Wiem to po co krzyczysz.
-A co do krzyczenia. Tatusiu mamusiu nie będziecie krzyczeli?
-Ej swój tablet rozwaliłaś. Kogo teraz? Mój Mamy czy Daviego?
-Niee. Postanowiłam wejść na kolejny etap w swoim życiu.-powiedziała poważnie?- spojrzałam na nią miną typu Are you fucking kidding me? Ale po chwili skumałan o co jej konkretnie chodzi ale ciekawe co mała spryciula jeszcze powie.
-No słuchamy.-powiedziałam
-Więc dużo nauczyłam się grając w Pou więc jestem gotowa na własnego swojego pieska.
-Nie ma...-nie dokończył gadać Ney a ja dokończyłam.
-Zgoda. Ale jak się zsiusia lub zrobi kupkę w domu sprzątasz po nim.
-Jej!!-krzyknęła i mnie przytuliła po czym pocałowała w policzek. To samo zrobiła Neymarowi. Dzieciaki poszły się dalej bawić na górę.
-Serio wierzysz że ona się zajmie tym psem?
-Nie ale będę miała z kim siedzieć w domu jak Maja będzie w przedszkolu Davi w szkole a ty na treningu.
-Ale nie raz Bruna przychodzi. Albo Anto czy Shaki? O albo Daniela.-Wspominałam o Danieli? To narzeczona Fabsia. Urocza z nich para jeszcze jak spacerują z małą Lią. Ich córeczka. Wstałam i nagle przed oczami zrobiło mi się ciemno.
-Coo?!-krzyknęłam również ponieważ czteroletnia dziewczynka była na górze.
-Davi mi zabrał minionka od wójka Fabregasa!!!-po chwili mała zbiegła z góry trzymając w ręku tableta.
-Tatuś?-odezwała się do mojego męża. Wspominałam że Neymar jest moim mężem? Nie chwaląc się od trzech lat.
-Co jest słodziaku?
-Nie będziesz krzyczał?
-Co się stało?
-Ale nie będziesz krzyczeć?-spytała chowając tablet za plecki.
-A co się stało?
-A nie będziesz krzyczeć!?-krzyknęła piskliwym głosem.
-Nie nie będę!-też krzyknął ale ze śmiechem.
-Ale krzyczysz. To jak?-spytała już normalnie. Ja całą sytuację nagrywam telefonem.
-Dobrze nie będę.
-Chciałam rzucić nim w Daviego ale trafiłam w ścianę.-zaśmiała się i dała Neymarowi rozwalonego tableta. Po chwili uciekła na górę i zamknęła a raczej trzasnęła drzwiami od swojego pokoju.
-Nie no 6 tablet w tym tygodniu.
-Oj nie przejmuj się to tylko czterolatka.
-Ale dziś jest wtorek. Ona nas wykończy finansowo.-zaśmiał się i opadł na kanapę.
-Oj Santos jesteś piłkarzem Barcelony od 5 lat i nie powinieneś narzekać na brak pieniędzy.
-Oj Santos też nie powinnaś bo jesteś żoną tego piłkarza co ma kupe kasy.
-Taa. Wiesz? Trzeba będzie kupić nowy dom.-powiedziałam łapiąc się za bardzo lekko zaokrąglony brzuch.
-Co ty znowu wymyśliłaś? Tu jest cudnie.
-Cudnie ale za mały jak na piątkę Santosów.
-Jak na piątkę? Nas jest czwórka? Nie wiem jak ty zdałaś szkołę.
-A ja nie wiem jak ty zdałeś biologię skoro powinieneś wiedzieć że ludzie się rozmnażają. -powiedziałam i położyłam jego rękę na mój brzuch.
-Ty jesteś w ciąży?!-wręcz krzyknął.
-Noo trzeci miesiąc.
-Płeć?
-O nie. Nie chcę jej znać. Dowiemy się przy porodzie.
-Noo okej.
-A w ogóle. Dziś miał przyjść Fabregas co nie?
-No miał ale Carlotta przyjechała i chce z nią spędzić czas.
-A to spoko.
-Po chwili z góry zbiegły dzieciaki.
-mamo on mi nie chce oddać minionka.
-Bo on kocha mojego stitcha!
-Wcale że nie. On kocha mnie. A dobra i tak go oddasz.
-Wiem to po co krzyczysz.
-A co do krzyczenia. Tatusiu mamusiu nie będziecie krzyczeli?
-Ej swój tablet rozwaliłaś. Kogo teraz? Mój Mamy czy Daviego?
-Niee. Postanowiłam wejść na kolejny etap w swoim życiu.-powiedziała poważnie?- spojrzałam na nią miną typu Are you fucking kidding me? Ale po chwili skumałan o co jej konkretnie chodzi ale ciekawe co mała spryciula jeszcze powie.
-No słuchamy.-powiedziałam
-Więc dużo nauczyłam się grając w Pou więc jestem gotowa na własnego swojego pieska.
-Nie ma...-nie dokończył gadać Ney a ja dokończyłam.
-Zgoda. Ale jak się zsiusia lub zrobi kupkę w domu sprzątasz po nim.
-Jej!!-krzyknęła i mnie przytuliła po czym pocałowała w policzek. To samo zrobiła Neymarowi. Dzieciaki poszły się dalej bawić na górę.
-Serio wierzysz że ona się zajmie tym psem?
-Nie ale będę miała z kim siedzieć w domu jak Maja będzie w przedszkolu Davi w szkole a ty na treningu.
-Ale nie raz Bruna przychodzi. Albo Anto czy Shaki? O albo Daniela.-Wspominałam o Danieli? To narzeczona Fabsia. Urocza z nich para jeszcze jak spacerują z małą Lią. Ich córeczka. Wstałam i nagle przed oczami zrobiło mi się ciemno.
-Inez! Inez!-zawołała mnie moja siostra.
-Czego do cholery?!-krzyknęłam i narzuciłam na siebie kołdrę.
-Powiedz mi jak można spać całą noc i pół dnia w takim pięknym kraju jak Polska.
-Bo śniłam o piękniejszym kraju takim jak Hiszpania i byłam żoną Neymara i miałam z nim dziecko i drugie w drodze.
-Bajki Bajkami masz 18 lat za dwa dni a takie bzdety wymyślasz.
-Czekaj.-opowiedziałam jej cały sen
-Te jak by prawdziwe. Hah tylko masz tate masz mamę i nie mieszkaliśmy nigdy w żadnej argentynie. Po za tym Adrian przyszedł.
-Hej śpiochu.-powiedział całując mnie w policzek.
-Wyjdź. Jestem nieogarnięta.-powiedziałam do mojego chłopaka.
-Dla mnie jesteś zawsze idealna.
-Ejj. Jak jesteś raperem to ty przekaz kieruj godnie z prawdą. Ja idę się ubrać a ty 71 zrób salut i zawieź się pomału do kuchni. Zaśmiałam się i weszłam do łazienki z ubraniami na dzisiejszy dzień. Ten sen na prawdę wydawał mi się realistyczny. Jo ja nigdy nie spotkam Neymara a śnie o nim że mam z nim dzieci. Haha nie no dobre. Ja mam tu chłopaka i też nie byle jakiego bo Sitek to mój chłopak. Hhah jaram się. Zeszłam na dół na śniadanie. Niee. Sorry na obiad. Potem poszliśmy z Adrianem na spacer.
-Skarbiee ty teraz będziesz nagrywał kawałek z Guralem co nie?-wyszczerzyłam się do niego.
-A nooo. Nie. Nie poznam cię z Guralem.. Pamiętasz co było z Tede?-spytał a ja pokiwałam głową na nie udawając że nie pamiętam.-O mój Boże Tede ożeń się ze mną. Podpisz mi płyty wszystkie!!-krzyczał piskliwym głosem a przechodnie się na niego patrzyli jak na ufo.
-Chłopaku ja cie nie znam.-Zaśmiałam się a on mnie przytulił i pocałował mnie w głowę.
-Kocham cię.-powiedział zatrzymując się i patrząc mi w oczy.
-Też cię kocham. -powiedziałam i zatopiliśmy się w czułym pocałunku.
Kilka dni później.
-Aguś list do ciebie przyszedł!-mama krzyknęła z kuchni. Już po chwili byłam na dole prawie zabijając się na schodach. Otworzyłam list i miałam gdzieś co pisze dalej kiedy przeczytałam pierwsze zdanie.
-Szanowna pani Agnieszko. Gratulujemy przyjęcia na pierwszy rok studiów Fotograficznych w Warszawie.
-Dostałam sie!-krzyknęłam i przytuliłam się do mamy.
-A co z Adrianem?-spytała kiedy się od niej odkleiłam.
Kurde od razu mi uśmiech zszedł z twarzy. Tydzień po naszym szóstym powrocie do siebie mam mu oznajmić że wyjeżdżam z Wrocławia do Warszawy.
Nie chcę się znowu z nim rozstawać ale te studia to moja jedyna szansa.
________________________________________
I jak się podoba?
Cos musiałam naskrobac bo wczoraj mialam dodac ale miałam urodziny i nie mialam zbytnio czasu a dziś ma siostra ale znalazłam trochę czasu zeby napisać ;)
mam nadzieję ze zaskoczyłam obrotem spraw ;)
kiski lofki :* :* ♡♡
Rozdział super, jak zawsze zresztą ;)
OdpowiedzUsuńZupełnie mnie zaskoczyłaś - czyli to był jednak jej sen? :D
Haha ale fajnie :D
Czekam na next ;) <3
Cudny :D Zaskoczyłaś mnie z tym, że to wszystko jej się śniło :o
OdpowiedzUsuńCzekam na next <3
aaa i zapraszam do mnie na 13 ;)
Wow, no trochę zaskoczenie, że to był tylko sen :D
OdpowiedzUsuńCzekam na następny.