*Neymar*
Kiedy Ivy wyszła mała obudziła się i zaczęła gaworzyć. Wziąłem ją z uśmiechem na ręce i bawiłem się kiedy rozległo się po domu głośne pukanie do drzwi. Otworzyłem je z uśmiechem a za drzwiami stała wysoka brunetka z przerażeniem w oczach.
-Ivy miała wypadek. Koło domu Louisa.-powiedziała. To chyba ta Eleanor ale nie miałem czasu żeby o tym myśleć.
-Zostań z dziećmi. -powiedziałem i delikatnie dałem jej do rąk Maje. Po kilku sekundach widziałem jak zabierają Ivy do karetki. Policja spisywała chyba sprawcę wypadku. Chciałem podejść do niego i go zabić. Skrzywdził mój świat. W szybkim tempie byłem trzymany przez Zayna i Liama. Chciałem się im wyrwać ale byłem zbyt słaby.
-Stary to nie on. On był świadkiem. Sprawca uciekł.-powiedzieli a ja padłem na kolana i zacząłem płakać.
-Boże dlaczego pozwoliłeś ją skrzywdzić? Już raz ją straciłem nie chcę żeby mnie opuściła ponownie. Boże co ja ci takiego zrobiłem że muszę cierpieć!! No co!?!?!?-darłem się do nieba. Łzy leciały mi po policzkach.-Co będzie ze mną? Kij ze mną pomyślałeś co będzie z Mają? Z Davim?
-Człowieku ogarnij się. Eleanor zostanie z dziećmi. Chodź pojedziemy do niej do szpitala.-powiedział Louis. Po niedługiej chwili byliśmy w szpitalu. Pobiegłem do recepcji by uzyskać informacje na temat mojej narzeczonej.
-Gdzie leży Ivy Dare?-spytałem
-Kim pan dla niej jest?-spytała.
-Narzeczonym.
-A pan?-spojrzała na Louisa.
-Przyjacielem.-poszperała coś w papierach i się na nas spojrzała.
-Może wejść tylko narzeczony. Pierwsze piętro pokój numer 113.-bez wahania Pobiegłem do wyznaczonego celu. Zobaczyłem ją przez okno. Miała poobijaną całą twarz. Złamaną nogę. Spotkałem po drodze lekarza.
-Doktorze co z nią. -pokazałem na Ivy. On tylko westchnął.
-Doznała ciężkiego wstrzaśnienia mózgu i będzie miała amnezję. Nogę ma złamaną w czterech miejscach. Widocznie sprawca musiał przejechać po kończynie. Żadnych urazów wewnętrznych więcej nie ma więc nawet wyszła dobrze z tego wypadku. Jak na razie jest w śpiączce farmakologicznej a jak się wybudzi zobaczymy co dalej.
Kiedy Ivy wyszła mała obudziła się i zaczęła gaworzyć. Wziąłem ją z uśmiechem na ręce i bawiłem się kiedy rozległo się po domu głośne pukanie do drzwi. Otworzyłem je z uśmiechem a za drzwiami stała wysoka brunetka z przerażeniem w oczach.
-Ivy miała wypadek. Koło domu Louisa.-powiedziała. To chyba ta Eleanor ale nie miałem czasu żeby o tym myśleć.
-Zostań z dziećmi. -powiedziałem i delikatnie dałem jej do rąk Maje. Po kilku sekundach widziałem jak zabierają Ivy do karetki. Policja spisywała chyba sprawcę wypadku. Chciałem podejść do niego i go zabić. Skrzywdził mój świat. W szybkim tempie byłem trzymany przez Zayna i Liama. Chciałem się im wyrwać ale byłem zbyt słaby.
-Stary to nie on. On był świadkiem. Sprawca uciekł.-powiedzieli a ja padłem na kolana i zacząłem płakać.
-Boże dlaczego pozwoliłeś ją skrzywdzić? Już raz ją straciłem nie chcę żeby mnie opuściła ponownie. Boże co ja ci takiego zrobiłem że muszę cierpieć!! No co!?!?!?-darłem się do nieba. Łzy leciały mi po policzkach.-Co będzie ze mną? Kij ze mną pomyślałeś co będzie z Mają? Z Davim?
-Człowieku ogarnij się. Eleanor zostanie z dziećmi. Chodź pojedziemy do niej do szpitala.-powiedział Louis. Po niedługiej chwili byliśmy w szpitalu. Pobiegłem do recepcji by uzyskać informacje na temat mojej narzeczonej.
-Gdzie leży Ivy Dare?-spytałem
-Kim pan dla niej jest?-spytała.
-Narzeczonym.
-A pan?-spojrzała na Louisa.
-Przyjacielem.-poszperała coś w papierach i się na nas spojrzała.
-Może wejść tylko narzeczony. Pierwsze piętro pokój numer 113.-bez wahania Pobiegłem do wyznaczonego celu. Zobaczyłem ją przez okno. Miała poobijaną całą twarz. Złamaną nogę. Spotkałem po drodze lekarza.
-Doktorze co z nią. -pokazałem na Ivy. On tylko westchnął.
-Doznała ciężkiego wstrzaśnienia mózgu i będzie miała amnezję. Nogę ma złamaną w czterech miejscach. Widocznie sprawca musiał przejechać po kończynie. Żadnych urazów wewnętrznych więcej nie ma więc nawet wyszła dobrze z tego wypadku. Jak na razie jest w śpiączce farmakologicznej a jak się wybudzi zobaczymy co dalej.
-Ile będzie trwała śpiączka a ile amnezja.
-Więcej informacji udzielę bliskiej rodzinie.
-Panie doktorze ja jestem jej najbliższą rodziną. Jestem jej narzeczonym w domu czeka na nią dwójka małych dzieci. Jej siostra mieszka w Argentynie także ma małe dziecko i wątpię że ktoś się nim zaopiekuje.
- No a więc tak. Śpiączka nie wiadomo kiedy minie ale gorzej z amnezją. Może pan na chwilę do niej wejść.-powiedział i odszedł. Niepewnie wszedłem do jej sali wyglądała tak bezbronnie. Usiadłem koło jej łóżka ująłem jej dłoń w ręce i zacząłem płakać.
-Obiecuję ci skarbie dorwę tego który ci to zrobił.
*Sprawca wypadku*'
-Siema stary i jak szmata załatwiona?
-No pewnie że tak. Odleciała kilka metrów a na dokładkę przejechałem jej po nodze.
-Mogłeś dobić tą dziwkę.
-Wiesz musiałem udawać że to niby wypadek, bo jakiś kolo szedł z nad przeciwka więc dałem po hamulcach.
-Ty kurwo palestyńska to siedzimy w bagnie!
-Ta tylko pomyśl debilu bez szkoły że rejestracje miałem zasłonięte.
-No to masz szczęście.
-Haha a mogłeś widzieć jej przerażenie w oczach. Myślałem że jebnę ze śmiechu.-zaśmiałem się do słuchawki.
-Mogłeś to nagrać. Okej skoro odleciała kilka metrów to wstrząśnienie i amnezja gwarantowana teraz dzwoń do naszej dziwki i ona odegra resztę pokazu.
-Okej.
Rozłączyłem się i po chwili usłyszałem głos kobiety po drugiej stronie telefonu.
-No hej kociaku co tam?
-Bruna kochanie będziesz odgrywała przyjaciółeczkę Ivy.
-Co tej szmaty?! Nigdy.
-Kurwa ale posłuchaj.-wyjaśniłem jej sytuacje z przed kilkudziesięciu minut, a ona się tylko zaśmiała.
-Ja bym ją dobiła. Tylko że teraz będę musiała pilnować Neymara żeby nie był przy niej jak się wybudzi.
-Więcej informacji udzielę bliskiej rodzinie.
-Panie doktorze ja jestem jej najbliższą rodziną. Jestem jej narzeczonym w domu czeka na nią dwójka małych dzieci. Jej siostra mieszka w Argentynie także ma małe dziecko i wątpię że ktoś się nim zaopiekuje.
- No a więc tak. Śpiączka nie wiadomo kiedy minie ale gorzej z amnezją. Może pan na chwilę do niej wejść.-powiedział i odszedł. Niepewnie wszedłem do jej sali wyglądała tak bezbronnie. Usiadłem koło jej łóżka ująłem jej dłoń w ręce i zacząłem płakać.
-Obiecuję ci skarbie dorwę tego który ci to zrobił.
*Sprawca wypadku*'
-Siema stary i jak szmata załatwiona?
-No pewnie że tak. Odleciała kilka metrów a na dokładkę przejechałem jej po nodze.
-Mogłeś dobić tą dziwkę.
-Wiesz musiałem udawać że to niby wypadek, bo jakiś kolo szedł z nad przeciwka więc dałem po hamulcach.
-Ty kurwo palestyńska to siedzimy w bagnie!
-Ta tylko pomyśl debilu bez szkoły że rejestracje miałem zasłonięte.
-No to masz szczęście.
-Haha a mogłeś widzieć jej przerażenie w oczach. Myślałem że jebnę ze śmiechu.-zaśmiałem się do słuchawki.
-Mogłeś to nagrać. Okej skoro odleciała kilka metrów to wstrząśnienie i amnezja gwarantowana teraz dzwoń do naszej dziwki i ona odegra resztę pokazu.
-Okej.
Rozłączyłem się i po chwili usłyszałem głos kobiety po drugiej stronie telefonu.
-No hej kociaku co tam?
-Bruna kochanie będziesz odgrywała przyjaciółeczkę Ivy.
-Co tej szmaty?! Nigdy.
-Kurwa ale posłuchaj.-wyjaśniłem jej sytuacje z przed kilkudziesięciu minut, a ona się tylko zaśmiała.
-Ja bym ją dobiła. Tylko że teraz będę musiała pilnować Neymara żeby nie był przy niej jak się wybudzi.
*Neymar*
Siedziałem pod jej salą kiedy przebiegł Fabregas i Pique. Przytulili mnie a ja po raz kolejny tego wieczora zacząłem płakać. Kiedy chłopacy zobaczyli ją za szybą także zalali się łzami. Siedzieliśmy w ciszy do kiedy pielęgniarka nie przyszła z trzema kawami.
-Panowie jest już 2 w nocy idźcie do domów. Na pana czekają dzieci. Na pana synek i narzeczona a na pana ukochany pies.-Dała nam po kawie i poszła.
-Ona ma rację. Ja Shakirze też nic nie powiedziałem. Idź do domu. Eleanor z Louisem nie będą mogli się zajmować cały czas dziećmi. Maja z Davim potrzebują teraz taty. Ivy jak się wybudzi na pewno do ciebie zadzwonią.-ma rację.
Chłopacy zawieźli mnie do domu a sami odjechali. Wszedłem do domu w którym zastałem ciszę. Dzieci pewnie śpią. Na kanapie zauważyłem śpiącego Louisa i wtuloną w niego Eleanor. Poszedłem na górę by wziąć zimny prysznic. Chociaż częściowo zmyję z siebie problemy. Na prawdę nie wiem kto by chciał jej zrobić krzywdę. Zajrzałem do pokoju Daviego a on słodko spał w łóżku. Poszedłem do sypialni gdzie równie słodko w łóżeczku spała Maja. Położyłem się do łóżka w którym brakowało mojego całego świata. Brakowało mojej Ivy.
_______________________________________
I jak się podoba?
Jak myślicie kto jest sprawcą? Obstawiacie kogoś czy pojawi sie ktoś nowy?? ;)
Kiski lofki :* :* <3 <3
Świetne ;)
OdpowiedzUsuńprzepraszam Cię bardzo za spam, ale pojawił się u mnie nowy rozdział. Zapraszam na http://loveme-or-hatemexxx.blogspot.com/2014/08/piatka.html ;)
OdpowiedzUsuńNawet nie wiesz jak długo czekałam na rozdział u ciebie :D :D
Usuńjejku :'( mam nadzieje że ona z tego wyjdzie i że jej wrogi w końcu dadzą jej i Neymarowi spokój :'( czekam nn kocham cie za te rozdziały i ten blogi <3
OdpowiedzUsuń:O o ja cieeee... Obstawiam ze to ktoś, o kim już wspomniałaś. Ale nie wiem kto. Z niecierpliwością oczekuje na nn i na to, ze mi to wszystko jakoś wytłumaczysz ;)
OdpowiedzUsuńW swoim czasie sie dowiesz kto to uknul xD
Usuń