*Bruna*
Nie zostawiałam nawet na chwilę Marca i Ivy samych. Wybudziła się miesiąc temu a mieszka u mnie od tygodnia. Nie wiem czemu byłam dla niej taka wredna. Jest na prawdę fajną dziewczyną i chyba się z nią zaprzyjaźniłam. Dlaczego jestem taką zimną suką? Jej córeczka jest przesłodka. Muszę z nią dziś pogadać. Ja już dłużej tak nie wytrzymam. Przy niej zaczęłam mieć uczucia. Muszę też przeprosić Neymara. Kiedy z nim byłam darzył mnie miłością a ja wykorzystywałam go finansowo. Marc będzie musiał znaleźć sobie inną dziewczynę. Ona musi poznać swoje prawdziwe życie przy Neymarze. Siedziałam w kuchni i czekałam jak zejdzie na dół. Przy okazji zadzwoniłam do Neymara i Marca żeby jak najszybciej przyjechali do mnie. Temu pierwszemu wkręciłam kit że Maja jest chora a temu drugiemu że Ivy go potrzebuje. Po chwili usłyszałam huk. Poszłam szybkim krokiem w miejsce hałasu i zobaczyłam Ivy trzymającą się za głowę.
Nie zostawiałam nawet na chwilę Marca i Ivy samych. Wybudziła się miesiąc temu a mieszka u mnie od tygodnia. Nie wiem czemu byłam dla niej taka wredna. Jest na prawdę fajną dziewczyną i chyba się z nią zaprzyjaźniłam. Dlaczego jestem taką zimną suką? Jej córeczka jest przesłodka. Muszę z nią dziś pogadać. Ja już dłużej tak nie wytrzymam. Przy niej zaczęłam mieć uczucia. Muszę też przeprosić Neymara. Kiedy z nim byłam darzył mnie miłością a ja wykorzystywałam go finansowo. Marc będzie musiał znaleźć sobie inną dziewczynę. Ona musi poznać swoje prawdziwe życie przy Neymarze. Siedziałam w kuchni i czekałam jak zejdzie na dół. Przy okazji zadzwoniłam do Neymara i Marca żeby jak najszybciej przyjechali do mnie. Temu pierwszemu wkręciłam kit że Maja jest chora a temu drugiemu że Ivy go potrzebuje. Po chwili usłyszałam huk. Poszłam szybkim krokiem w miejsce hałasu i zobaczyłam Ivy trzymającą się za głowę.
-Nic ci nie jest?-spytałam przerażona.
-Co ty kurwa znowu wymyśliłaś?!-krzyknęła. Wiedziałam że wróciła prawdziwa Ivy.
-Powiedz co pamiętasz.-powiedziałam
-Wszystko! Gdzie Neymar? Pakuje się i wyprowadzam się. Nie wiem co miałaś w planach ale nie udało ci się to.- po chwili do domu wparował Neymar i Marc.
-Kochanie.-powiedziała i rzuciła się na Brazylijczyka.-Ty się do mnie nie zbliżaj.-powiedziała do Marca.
-Odzyskałaś pamięć.-powiedział szczęśliwy Neymar.
-Pakujemy mnie i Maję i jedziemy do nas.
Sprawy potoczyły się szybko. Po 20 minutach zostałam sama w domu. Nawet Marc nie został. Rozpłakałam się. Chciałam jej wszystko wyjaśnić że to nie ja wszystko uknułam tylko te dwa popieroleńce. Ostatni raz coś robię dla nich. Po chwili do domu wparowali oni.
-Ty szmato zajebana!-krzyknął starszy i uderzył mnie.
-Mówiłem że ona to schrzani.
-Nie moja wina że odzyskała pamięć!-krzyknęłam.-Ostatni raz robię coś dla was! Macie zniknąć z mojego życia!-krzyknęłam i oberwałam drugi raz. Tym razem od młodszego.
-Dobra. Znajdziemy inną kurwę co będzie nas wyręczać ale najpierw zabawimy się z tobą.-przestraszyłam się ich więc dzwoniłam do Ivy tak żeby oni nie widzieli. Jeśli odbierze a ja nie będę się odzywać może ogarnie że jest coś nie tak.
*Ivy*
Siedzieliśmy z Neymarem i cieszyliśmy się sobą cały czas dzwonił mój telefon.
-Kto dzwoni kotek?-spytał Neymar.
-Bruna. Nie odbieram.-wyciszyłam telefon i wtuliłam się w Neymara pogrążając się w jakimś romansidle. Po chwili do domu wparował Fabregas.
-Ivy słoneczko.-rzucił się na nas.
-Ej Fabsiu wiesz że nas to boli?-spytałam kiedy leżałam pod jego ciężarem.
-Wiem.-zaśmiał się i zaczął jeszcze bardziej po nas skakać. Kiedy przestał zrobiłam mu herbatę i wróciłam do oglądania filmu.
-Ej dziś jest powtórka meczu jakiegoś.
Cesc wziął pilot i przełączył. Mecz pierwszy El Clasico wtedy kiedy się wybudziłam.
-Fabregas serio? Chcesz oglądać mecz na którym grałeś?-Neymar spytał i chciał przełączyć ale wyrwałam mu pilot.
-Nie. Oglądamy mecz. Nie widziałam go.-powiedziałam.
Po obejrzanym meczu zobaczyłam że Fabregas śpi u nas na kanapie. Nie mogłam się ruszyć bo oparty był o moje ramie.
-Nie no bez jaj.-powiedziałam śmiejąc się przy tym kiedy zobaczyłam że Ney śpi na moim drugim ramieniu. Po chwili z dołu zszedł zaspany Davi. No tak było grubo po 22. A on lubi się szybko kłaść spać. W końcu jak na prawie 4 letnie dziecko przystało.
-Mamusiu nie mogę spać. A co tu robi wujek Cesc?
-Śpi sobie. Wiesz? Mam pomysł.-na trzy cztery wstałam a oni zderzyli się głowami.
-Ała!-krzyknęli a po domu rozbiegł się mój i Daviego śmiech.
-No i z czego się śmiejecie? My tu wstrząśnienie przechodzimy-powiedział Fabregas pocierając obolałe miejsce.-Ej która godzina!?-spytał dosyć głośno. Spojrzałam na telefon a tam 23 nieodebranych połączeń od Bruny.
-22:32
-Cholera dziubasek zabije że nie zadzwoniłem!-krzyknął i wybiegł szybko z domu. Po chwili wrócił Miał przerażenie w oczach.-Davi chodź. Wujek położy cię spać a Mamusia i tatuś zobaczą coś na dworzu.-pokazał głową w stronę drzwi jak się odwróciliśmy on wchodził z Davim na górę.
Wyszliśmy na dwór. Za drzwiami nikogo nie było. Neymar odszedł kilka kroków od drzwi i się przeraził.
-O kurwa.-pobiegł kawałek za drzwi i podążyłam w jego ślady. Koło domu leżała pół przytomna Bruna.
-Kurwa trzeba ją zawieźć na pogotowie!-krzyknęłam. No tak ja zamiast robić to myślę. Wbiegłam do domu i wzięłam pierwsze lepsze kluczyki od samochodu. Otworzyłam garaż i po kliknięciu automatycznego otwierania odezwał się czarny samochód taki podpadający pod terenowy. Zajechałam pod bramkę i Neymar wsadził ją do tyłu żeby się położyła. Nogi i tak miała na dole. Chuj z tym jak nas traktowała ale to w końcu człowiek i ona mogła nam zejść z tego świata na naszym trawniku. Neymar usiadł koło mnie a ja z piskiem opon ruszyłam z pod domu. Fabregas na pewno zajmie się dziećmi. Pogada sobie z Pique u nas. Po kilku minutach byłam na miejscu. Brunę zabrali a my czekaliśmy. Zadzwoniliśmy po Marca bo tylko jego znaliśmy z jej rodziny. On był na miejscu po pół godzinie bo mieszka kilka dzielnic dalej niż my.
-Co z nią?-spytał zapłakany.
-Nic nie wiemy.
Trzymali nas w niepewności przez kilka godzin. W końcu przyszedł lekarz.
-Co z nią?-spytałam. Tak martwiłam się o nią. Ona przez ten tydzień który u niej mieszkałam troszczyła się o mnie.
-Jest pani z kimś z rodziny?
-Ja jestem jej kuzynem.
-Mógłby pan zadzwonić po jej rodziców? Wiem że jest pełnoletnia ale kuzyn to nie to samo co rodzic.
-Panie doktorze ale ona nie ma rodziców. Porzucili ją jak miała 3 latka a moi rodzice ją zaadoptowali. Mój tata mieszka w Sant Jaume dels Domenys a to kawał drogi.
-No dobrze. Więc. Panna Bruna została zgwałcona brutalnie kilkakrotnie. Próbowała się bronić bo widać ślady i musiała zostać wyrzucona z jadącego samochodu i to gdzieś blisko domu pana Neymara ponieważ w takim stanie daleko by nie zaszła. A do tego ma wiele obrażeń zewnętrznych.-kiedy to usłyszałam nie mogłam uwierzyć. Może gdybym tam była by nie doszło do tego? Nikt tego nie wie.
-Możemy do niej wejść?-spytał Marc.
-Owszem. Tylko proszę nie przemęczać mi pacjentki.
Weszliśmy do jej sali a ona grzebała coś w swoim telefonie.
-Bruna.-odezwał się cicho Marc. Ona go nie słuchała zaczęła walić swoim telefonem o pościel a potem rzuciła go o ścianę i się rozpłakała. Bartra podszedł do niej i ją przytulił. Ona się w niego wtuliła.
-Przepraszam Bruna.-powiedziałam i pierwsze łzy z moich oczy popłynęły. Ona się odkleiła od Marca i spojrzała na mnie.
-Ty? Za co ty mnie przepraszasz? To ja powinnam cię przeprosić. Jak idiotka dałam się w kolejne gówno które pojebańce kazali mi zrobić. Przez ten czas zrozumiałam jaką zimną suką byłam rozbijając wasz związek. Neymar ciebie też przepraszam bo jak byliśmy razem ja wykorzystywałam cię na tle pieniędzy. Marc ciebie przepraszam że też cię w to wplątałam. Nie wiem jak można być takim człowiekiem.-rozpłakała się ale tym razem to ja ją przytuliłam.
-Przepraszam cię za to że nie odbierałam telefonów. Gdybym wiedziała odebrałabym za pierwszym razem.
-Kiedy oni mnie gwałcili czułam się jak śmieć. Tak jak potraktowali mnie rodzice. Tylko durny pięciolatek chciał żebym z nim zamieszkała i jego rodzice uchronili mnie przed sierocińcem. Oni mi dawali miłość i troskę a ja to odtrącałam. Prze ze mnie mama Marca nie żyję. Pojebana jedenastolatka bawiła się na ulicy. Jechał jakiś pijak i ciocia chciała mnie ratować i ją przejechał a nie mnie. Uderzyła głową o krawężnik i zmarła. Czy ja do cholery muszę wszystko psuć!?-krzyknęła a ja spojrzałam na Marca. Zaczął płakać na wspomnienie o jego mamie. Podeszłam do niego i go przytuliłam.
-Wiesz kto cię zgwałcił?-spytał spokojnie Neymar.
-Aveiro i Casillas. Z tej dwójki Cristiano cię potrącił.-w tym momencie nie wiedziałam co powiedzieć.
________________________________________________________________________
Pam pam pam i jest kolejny.
No to macie sprawcę wypadku. :)
KOMENTARZ=MOTYWACJA :D
-Ty szmato zajebana!-krzyknął starszy i uderzył mnie.
-Mówiłem że ona to schrzani.
-Nie moja wina że odzyskała pamięć!-krzyknęłam.-Ostatni raz robię coś dla was! Macie zniknąć z mojego życia!-krzyknęłam i oberwałam drugi raz. Tym razem od młodszego.
-Dobra. Znajdziemy inną kurwę co będzie nas wyręczać ale najpierw zabawimy się z tobą.-przestraszyłam się ich więc dzwoniłam do Ivy tak żeby oni nie widzieli. Jeśli odbierze a ja nie będę się odzywać może ogarnie że jest coś nie tak.
*Ivy*
Siedzieliśmy z Neymarem i cieszyliśmy się sobą cały czas dzwonił mój telefon.
-Kto dzwoni kotek?-spytał Neymar.
-Bruna. Nie odbieram.-wyciszyłam telefon i wtuliłam się w Neymara pogrążając się w jakimś romansidle. Po chwili do domu wparował Fabregas.
-Ivy słoneczko.-rzucił się na nas.
-Ej Fabsiu wiesz że nas to boli?-spytałam kiedy leżałam pod jego ciężarem.
-Wiem.-zaśmiał się i zaczął jeszcze bardziej po nas skakać. Kiedy przestał zrobiłam mu herbatę i wróciłam do oglądania filmu.
-Ej dziś jest powtórka meczu jakiegoś.
Cesc wziął pilot i przełączył. Mecz pierwszy El Clasico wtedy kiedy się wybudziłam.
-Fabregas serio? Chcesz oglądać mecz na którym grałeś?-Neymar spytał i chciał przełączyć ale wyrwałam mu pilot.
-Nie. Oglądamy mecz. Nie widziałam go.-powiedziałam.
Po obejrzanym meczu zobaczyłam że Fabregas śpi u nas na kanapie. Nie mogłam się ruszyć bo oparty był o moje ramie.
-Nie no bez jaj.-powiedziałam śmiejąc się przy tym kiedy zobaczyłam że Ney śpi na moim drugim ramieniu. Po chwili z dołu zszedł zaspany Davi. No tak było grubo po 22. A on lubi się szybko kłaść spać. W końcu jak na prawie 4 letnie dziecko przystało.
-Mamusiu nie mogę spać. A co tu robi wujek Cesc?
-Śpi sobie. Wiesz? Mam pomysł.-na trzy cztery wstałam a oni zderzyli się głowami.
-Ała!-krzyknęli a po domu rozbiegł się mój i Daviego śmiech.
-No i z czego się śmiejecie? My tu wstrząśnienie przechodzimy-powiedział Fabregas pocierając obolałe miejsce.-Ej która godzina!?-spytał dosyć głośno. Spojrzałam na telefon a tam 23 nieodebranych połączeń od Bruny.
-22:32
-Cholera dziubasek zabije że nie zadzwoniłem!-krzyknął i wybiegł szybko z domu. Po chwili wrócił Miał przerażenie w oczach.-Davi chodź. Wujek położy cię spać a Mamusia i tatuś zobaczą coś na dworzu.-pokazał głową w stronę drzwi jak się odwróciliśmy on wchodził z Davim na górę.
Wyszliśmy na dwór. Za drzwiami nikogo nie było. Neymar odszedł kilka kroków od drzwi i się przeraził.
-O kurwa.-pobiegł kawałek za drzwi i podążyłam w jego ślady. Koło domu leżała pół przytomna Bruna.
-Kurwa trzeba ją zawieźć na pogotowie!-krzyknęłam. No tak ja zamiast robić to myślę. Wbiegłam do domu i wzięłam pierwsze lepsze kluczyki od samochodu. Otworzyłam garaż i po kliknięciu automatycznego otwierania odezwał się czarny samochód taki podpadający pod terenowy. Zajechałam pod bramkę i Neymar wsadził ją do tyłu żeby się położyła. Nogi i tak miała na dole. Chuj z tym jak nas traktowała ale to w końcu człowiek i ona mogła nam zejść z tego świata na naszym trawniku. Neymar usiadł koło mnie a ja z piskiem opon ruszyłam z pod domu. Fabregas na pewno zajmie się dziećmi. Pogada sobie z Pique u nas. Po kilku minutach byłam na miejscu. Brunę zabrali a my czekaliśmy. Zadzwoniliśmy po Marca bo tylko jego znaliśmy z jej rodziny. On był na miejscu po pół godzinie bo mieszka kilka dzielnic dalej niż my.
-Co z nią?-spytał zapłakany.
-Nic nie wiemy.
Trzymali nas w niepewności przez kilka godzin. W końcu przyszedł lekarz.
-Co z nią?-spytałam. Tak martwiłam się o nią. Ona przez ten tydzień który u niej mieszkałam troszczyła się o mnie.
-Jest pani z kimś z rodziny?
-Ja jestem jej kuzynem.
-Mógłby pan zadzwonić po jej rodziców? Wiem że jest pełnoletnia ale kuzyn to nie to samo co rodzic.
-Panie doktorze ale ona nie ma rodziców. Porzucili ją jak miała 3 latka a moi rodzice ją zaadoptowali. Mój tata mieszka w Sant Jaume dels Domenys a to kawał drogi.
-No dobrze. Więc. Panna Bruna została zgwałcona brutalnie kilkakrotnie. Próbowała się bronić bo widać ślady i musiała zostać wyrzucona z jadącego samochodu i to gdzieś blisko domu pana Neymara ponieważ w takim stanie daleko by nie zaszła. A do tego ma wiele obrażeń zewnętrznych.-kiedy to usłyszałam nie mogłam uwierzyć. Może gdybym tam była by nie doszło do tego? Nikt tego nie wie.
-Możemy do niej wejść?-spytał Marc.
-Owszem. Tylko proszę nie przemęczać mi pacjentki.
Weszliśmy do jej sali a ona grzebała coś w swoim telefonie.
-Bruna.-odezwał się cicho Marc. Ona go nie słuchała zaczęła walić swoim telefonem o pościel a potem rzuciła go o ścianę i się rozpłakała. Bartra podszedł do niej i ją przytulił. Ona się w niego wtuliła.
-Przepraszam Bruna.-powiedziałam i pierwsze łzy z moich oczy popłynęły. Ona się odkleiła od Marca i spojrzała na mnie.
-Ty? Za co ty mnie przepraszasz? To ja powinnam cię przeprosić. Jak idiotka dałam się w kolejne gówno które pojebańce kazali mi zrobić. Przez ten czas zrozumiałam jaką zimną suką byłam rozbijając wasz związek. Neymar ciebie też przepraszam bo jak byliśmy razem ja wykorzystywałam cię na tle pieniędzy. Marc ciebie przepraszam że też cię w to wplątałam. Nie wiem jak można być takim człowiekiem.-rozpłakała się ale tym razem to ja ją przytuliłam.
-Przepraszam cię za to że nie odbierałam telefonów. Gdybym wiedziała odebrałabym za pierwszym razem.
-Kiedy oni mnie gwałcili czułam się jak śmieć. Tak jak potraktowali mnie rodzice. Tylko durny pięciolatek chciał żebym z nim zamieszkała i jego rodzice uchronili mnie przed sierocińcem. Oni mi dawali miłość i troskę a ja to odtrącałam. Prze ze mnie mama Marca nie żyję. Pojebana jedenastolatka bawiła się na ulicy. Jechał jakiś pijak i ciocia chciała mnie ratować i ją przejechał a nie mnie. Uderzyła głową o krawężnik i zmarła. Czy ja do cholery muszę wszystko psuć!?-krzyknęła a ja spojrzałam na Marca. Zaczął płakać na wspomnienie o jego mamie. Podeszłam do niego i go przytuliłam.
-Wiesz kto cię zgwałcił?-spytał spokojnie Neymar.
-Aveiro i Casillas. Z tej dwójki Cristiano cię potrącił.-w tym momencie nie wiedziałam co powiedzieć.
________________________________________________________________________
Pam pam pam i jest kolejny.
No to macie sprawcę wypadku. :)
KOMENTARZ=MOTYWACJA :D
O ja pitole :o nieźle się porobiło. Po 1 jestem w szoku, że Bruna w ogóle ma jakieś uczucia, a po 2... sama nie wiem xD po prostu kocham Twoje opowiadanie <3 piszesz zajebiście ;* nie wiem ile jeszcze razy będę się powtarzać xD
OdpowiedzUsuńRozdział super !! Ja chcę next :P Dodasz dziś? xd Por favor <3
OdpowiedzUsuńNey i Ivy znowu razem <3
Rozdzial powinien pojawic sie po jutrze ;)
UsuńOk będę czekała <3 :)
Usuńnie wiem co ci tu napisac.....
OdpowiedzUsuńGenialne no! <3
Kiedy next? :D
OdpowiedzUsuń