czwartek, 7 sierpnia 2014

Rozdział 20

Obudziły mnie ciepłe słoneczne promienie i pocałunki Neya które zostawiał na mojej szyi. Skumałam że ma trening o 15 czyli jest 14 i zaraz pojedzie.
-Wstawaj śpioszku.-powiedział kiedy zobaczył że moje oczy się lekko otworzyły.
-Dałeś dzieciom jeść?-spytałam i podniosłam się do pozycji siedzącej.
-Tak. Powiem ci, Maja zrobiła niezły koncert a ciebie się za chiny nie dało dobudzić.-zaśmiał się.-Za chwilę jadę na trening a wieczorem cię gdzieś porywam.-pocałował mnie czule.
-A gdzie?
-A to niespodzianka. Dobra ja już muszę lecieć.-pocałował mnie i podszedł do łóżeczka naszej córeczki wziął ją na ręce pocałował w czółko i położył ją koło mnie.-Niedługo jestem moje laski.-zaśmiał się i pocałował nas po razie.-Davi łobuzie widzimy się później.-krzyknął a po chwili mały blondyn był obok nas.
-Papa tatusiu.- Davi powiedział i wskoczył do Neya na ręce.
Ney wyszedł a ja bym poszła dalej spać gdyby nie Davi.
-Mamusiu a idziemy do Louisa?
-Za godzinę.
-Niee. Chodźmy teraz.-ciągnął mnie za rękę więc nie miałam innego wyjścia.
-No dobrze.-powiedziałam.-Przypilnuj Majki a ja idę się umyć.
-Dobrze.-powiedział i położył się obok swojej siostrzyczki.
Ja w tym czasie umyłam się uczesałam ubrałam i zrobiłam lekki makijaż. Weszłam do sypialni a tam Davi próbował ubrać Maje.
-Mamusiu. Nie mogę jej ubrać. Wierci się i nie idzie noo.-powiedział i wydął usteczka.
-To może ja spróbuję.-powiedziałam i po 5 minutach dziewczynka była ubrana.
-Jesteś niesamowita.-powiedział i pocałował mnie w policzek.
-Wiem. A teraz ubierzemy ciebie.-poszłam z chłopcem do jego pokoju i kazałam mu wybrać ciuchy które chce ubrać a po niedługiej chwili miał je już na sobie.
-To idziemy do Louisa?
-Tak idziemy.-powiedziałam kiedy brałam dziewczynkę na ręce.
Wsadziłam małą do wózka i skierowaliśmy się do domu Louisa. On już nie jest mój. Mój dom jest tam gdzie Neymar, Davi i Maja. Nie potrzebuje nic więcej. Byliśmy pod domem moich przyjaciół a Davi bez pukania wszedł do środka. Po chwili wrócił i wtulił się w moje nogi.
-Tam jest 4 obcych panów a Louisa nigdzie nie widziałem. 
-To jego przyjaciele nie bój się.-weszliśmy do domu a Louis był już na dole.
-Hej łobuzie.-Powiedział Tomlinson biorąc Daviego na ręce.
-A co to za pany?-spytał patrząc na 4/5 1D
-To są moi przyjaciele. Zayn Harry Liam i Niall. Przedstawił ich a każdy się przywitał.
-Zobaczcie jaką mam śliczną siostrzyczke.-powiedział mały Brazylijczyk i przyprowadził wózek bliżej
-Jaka śliczna po mamusi.-powiedział Liam kiedy wziął Majkę na ręce.
-Wcale nie bo po tatusiu.-powiedziałam jak dziecko. 
-Oj tam majaczysz.- powiedział Harry przejmując małą od Liama.
Mała była rozchwytywana a ja grałam z Davim w Fifę. Skubany ograł mnie. Była 16 i zawsze o tej porze wychodziłam z małą na spacer.
-Okej chłopacy idziemy z małą na spacer.-powiedziałam i wzięłam Maje na ręce. -Chodź do mamusi.
-Mama.-powiedziała mała co mnie bardzo mile zaskoczyło.
-Ona mówi?!-zdziwiło się całe 1D 
-No też mnie to zdziwiło bo ma 7 miesięcy. Maja powiedz tata.
-Mama.-cieszyła się jakby dostała lizaka. 
-Okej idziemy na spacer.-wsadziłam małą do wózka i wyszliśmy z domu. Davi chciał poprowadzić wózek więc pozwoliłam mu. 
Zadzwoniłam do Neya.
-Hej skarbie.-powiedział dosyć zmachany.
-Hej. Przerwa?
-Noo. Enruiqe daje nam wycisk.
-Enruiqe?
-Noo mamy nowego trenera. 
-Woow. 
-A chciałaś coś? Bo za chwilę mamy koniec przerwy.
-Jak wrócisz do domu to mam dla ciebie niespodziankę. A gdzie mnie porywasz?
-A to niespodzianka tylko ubierz się na luzie bo pogramy w nogę. Dobra mamy koniec przerwy. Pa kochanie. Ucałuj dzieciaki. Kocham.
-Kocham.
Rozłączyłam się i gadałam z chłopakami. Nie wiem co kombinuje ale chyba chciał żebyśmy byli sami. Ale nie wiadomo.
-A wy w ogóle jeszcze śpiewacie?-spytałam bo długo ich w radiu nie słyszałam.
-Powiem że rzadko. Mamy niedługo trasę ale coraz to inne zespoły się pojawiają i 1D gaśnie.-powiedział smutno Zayn.
-Ejj. Jak spadniecie na dno to pamiętajcie że od tego dna można się jeszcze odbić.-uśmiechnęłam się do nich.
Gadaliśmy długo. Mała zasnęła a Davi chciał iść na lody więc tak zrobiliśmy. Po zjedzonych lodach poszłam do domu była już 19 więc Ney powinien już być. W domu zobaczyłam go rozwalonego na kanapie.
-Tata!-krzyknął Davi ale tak żeby nie obudzić Mai. Spojrzałam do wózka a mała i tak nie spała. Aż dziwne że jak się obudziła nie płakała. Wzięłam ją na ręce i podeszłam do Neya. Dałam mu słodkiego buziaka.
-A teraz słuchaj. Majka powiedz mama.-Mała nic nie powiedziała
-Sądzisz że 7 miesięczna dziewczynka mówi?-powiedział biorąc Maję na ręce.-Davi powiedział pierwszy raz mama jak miał półtora roku.
-Czekaj. Majcia powiedz ma-ma.
-Mama.-powiedziała i klasnęła rączkami.
-Ooo jak słodko.-powiedział. Widząc tak szczęśliwego Neymara nigdy nie widziałam. Cieszy mnie to. Po chwili rozległo się po domu pukanie do drzwi. Poszłam otworzyć a tam stał Leo Anto i Thiago.
-Hej hej hej. Przyszliśmy się zająć dziećmi.-powiedziała z szerokim uśmiechem Roccuzo.
-A to tak to wymyśliłeś.-odwróciłam się do Neya bo podszedł z Mają do drzwi.
-Nie marudź tylko idź się przebrać. Pogramy sobie nauczę cie nowego triku.- Powiedział  z uśmiechem.
Poszłam się przebrać jak gramy w nogę zawsze ubieram to samo czyli jego koszulkę z pierwszego meczu w Barcy i czarne spodenki. Włosy uczesałam w wysokiego kitka. Dziwne. Odkąd pojawiła się Maja to moja prawie że codzienna fryzura. Zeszłam na dół a Ney wyciągnął mnie od razu z domu. Po 15 minutach byliśmy na naszym boisku. Na środku stał niewielki stolik a droga do niego była usłana różami. Co on kombinuje?
-Ejj. Przecież mieliśmy grać.-nic nie powiedział tylko wziął mnie na ręce i zaniósł na miejsce. Usiadłam a on na przeciwko.
-Co ty kombinujesz Santos?-spytałam z uśmiechem
-Po prostu ciesze się że mam Ciebie Daviego Majkę. Kocham was i nigdy bym nie chciał was stracić. Mam do ciebie jedno pytanie. Wstał wyjął z kieszeni małe czerwone pudełeczko i uklęknął na kolano.
-Uczyniłabyś mnie najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi zostając moją żoną?-spytał. W tym momencie byłam najszczęśliwszą osobą na świecie. Nie wyobrażam sobie życia bez niego. Nic nie odpowiedziałam tylko rzuciłam się na niego i zaczęliśmy się całować. Leżeliśmy na trawie patrząc na niebo które robiło się coraz ciemniejsze.
-Czyli znaczy że nie?-spytał z udawanym smutkiem.
-Nie drażnij mnie.-zaśmiałam się i dźgnęłam go w żebra. Założył mi piękny pierścionek na serdeczny palec.
-Kocham cię.-przytulił mnie do siebie i pocałował w głowę.
-Też cię kocham. Ale gdybym wiedziała bym jakoś ładniej się ubrała.
-Nie właśnie o to mi chodziło żebyś była ubrana tak jak wtedy kiedy się poznaliśmy. Nie obchodziło mnie jak wyglądasz bo od razu mi zaimponowałaś. Miałaś w sobie to coś że zechciałem cię poznać. Nie ważne czy będziesz stara brzydka dla mnie zawsze będziesz tą samą łamagę która nie potrafiła zrobić przewrotki.
Pogadaliśmy dosyć długo zjedliśmy kolacje i poszliśmy do domu. Nigdy nie pozwolę by ktoś mi go odebrał.
-Kochasz mnie?-spytałam.
-No pewnie że tak.
-To wykrzycz to całemu światu.
-Kocham cię.-szepnął mi na ucho
-Miałeś to wykrzyczeć całemu światu.
-Ty jesteś moim całym światem.-powiedział i mnie namiętnie pocałował.-Ty też wykrzycz to całemu światu.
-Nie muszę. Mój cały świat to wie.-pocałowałam go tak jakby to miał być nasz ostatni pocałunek.

_______________________________________________________________________-

I jest kolejny :D
Mam nadzieje że lepszy od ostatniego :)
Kiski lofki :* :* <3 <3 

4 komentarze:

  1. O jak słodkooo <3 Czekam na następny ^^

    OdpowiedzUsuń
  2. Mmm taki słodki ten rozdział według mnie ;3
    Zapraszam na nowe opowiadanie http://dziewczyna-mojego-przyjaciela.blogspot.com/ , a u ciebie czekam na kolejny <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Dziewczyno nie wiem czemu tak mało osób komentuje to opowiadanie i zastanawia mnie to, bo dobrze piszesz ;)
    Wciąga mnie ta historia, baaardzo :3
    Czekam na kolejny, pozdrawiam ^^

    OdpowiedzUsuń